niedziela, 20 lipca 2014

Jogowe rekordy podczas jogi w parku - czyli film, fotorelacja i relacja


DO OBEJRZENIA FILMU ZAPRASZAM TUTAJ
DO OBEJRZENIA FOTORELACJI ZAPRASZAM TUTAJ
DO PRZECZYTANIA RELACJI ZAPRASZAM PONIŻEJ:-)

Podczas dzisiejszych zajęć zupełnie niespodziewanie pobiliśmy kilka tarnogórskich, jogowych rekordów, a mianowicie:
- rekord frekwencyjny - w zajęciach wzięło udział 70 osób, dzięki którym - jak widać na załączonym obrazku w parku na chwilę wyrosło dodatkowych 70 drzew:-)
- rekord słodkości - nasz stół dosłownie uginał się pod ciężarem ciast, owoców i innych maszkietów - jesteście naprawdę super - dzięki za spontaniczną i zupełnie bezinteresowną "słodką" akcję; dziękujemy też Monice i Mateuszowi Lis za stół:-)
- Jadzia z Cafe Silesia (www.sklep.cafesilesia.pl) zaparzyła dla nas 80 kaw, co nie zdarzyło się jeszcze na żadnej imprezie jogowej:-) Dziękujemy Olkowi Koenigowi i Jadzi za wyśmienitą kawę!

Dziękuję za przybycie i stworzenie tak miłej, jogowo-piknikowej atmosfery!


czwartek, 10 lipca 2014

Joga w Parku Miejskim ndz. 20.07.2014, godz. 10:00

Serdecznie zapraszamy na jogę na świeżym powietrzu, dobe ciasto oraz pyszna kawę! Zabierzcie ze sobą matę, koc i jak zwykle dobry humor. Problemy i obniżony nastrój zostawcie na te dwie godziny gdzieś poza parkiem - dobrze im zrobi chwilowa rozłąka, a może gdzieś się zgubią, jak zostaną same:-)

W programie:
JOGA - taka jak zwykle - regenerująca, relaksująca, poprawiająca humor i sprawiająca, że życie zaczyna smakować na maksa:-)
KAWA - kawę będzie serwować Café Silesia - Gryfny Kafyj. Czy coś trzeba dodać? Jeśli ktoś jeszcze nie wie, jak smakuje najlepsza włoska kawa, to zamiast jechać do Włoch, powinien czym prędzej zjawić się na naszej imprezie. Dla wszystkich joginów pierwsza kawa gratis:-)
CIASTO - dostawcami ciasta jesteśmy my sami, więc jeśli ktoś ma jeszcze ochotę dorzucić od siebie jakieś wypieki, to dajcie znać lub po prostu przynieście je ze sobą. Jak ktoś nie potrafi nic upiec, to może przynieść wypieki na twarzy:-)
DODATKOWE ATRAKCJE - zadba o nie jedyna w swoim rodzaju firma FOX IN THE BOX. Jej prezes Mr Fox będzie zupełnie za darmo rozdawał śmiech oraz uściski. Tego nie można przegapić!:-)

DLA TYCH, KTÓRZY NIE ROZUMIEJĄ PO POLSKU - KRÓTKA WERSJA ŚLĄSKOJĘZYCZNA:
Zapraszom Wos na indyjskie wygibasy na świeżym lufcie, fajny kołocz i richtich gryfny kafyj! Biercie ze sobom mata abo deka i dobry humor. Frasunki łostowcie na te dwie godziny kajś poza parkiem - może pierony kajś zniknom abo ftoś je porwie:-) Jak ftoś mo chynci, to niych przyniesie ze sobom jakieś maszkiety, ja? Co by nom stykło. A kafyj bydzie loć Cafe Silesia - richitg gryfny kafyj - piersza szolka blank za darmo.To paczcie tam jako.

Ps. A tak miyndzy nomi, to padom Wom, że ci najsam pierwsi miszczowie jogi, to pochodzili ze Ślonska i dopiero potyn pojechali do Indii, ino sie tym nie asili i bez to nikt ło tym nie wie:-)

środa, 2 lipca 2014

Uważność podczas praktyki asan - autobiografia w pięciu rozdziałach.

Nie odkryję Ameryki stwierdzając, że naszym życiem rządzą nawyki, schematy i przekonania. Nabyte zwykle dawno temu, najczęściej nie zupełnie świadomie, uwarunkowane społecznie i kulturowo są niczym dobrze wgrane oprogramowanie - taki swego rodzaju "Windows", który odpala się sam, kiedy tylko włączamy komputer tj. otwieramy rano oczy. Nasz prywatny "Windows" informuje nas więc, że przykładowo ogień parzy, różowy jest dla dziewczynek a niebieski dla chłopców, życie to walka, że wprawdzie pieniądze szczęścia nie dają, ale zakupy owszem, że prawdziwych mężczyzn już nie ma, a wszyscy muzułmanie to terroryści. Daje nam również wskazówki dotyczące nas samych, np. że mamy lub nie mamy zdolności językowych, że nigdy nie udaje nam się osiągnąć celu lub też odwrotnie, że zawsze musi nam się udać nawet po trupach albo że jak nie wrzucimy na FB zdjęcia swojego śniadania, to będzie znaczyło, że śniadania nie było:-) W zależności od tego, jakie schematy nami kierują, takie sytuacje prowokujemy i przyciągamy w życiu. Jeśli nawyki są dobre, to ten osobisty software służy nam dzielnie i pracuje na naszą korzyść, a my czujemy się spełnieni i szczęśliwi. To jednak bardzo optymistyczna wersja zdarzeń, bo gdzie znaleźć wybrańców, którzy śmiało mogą powiedzieć, że tak właśnie czują się codziennie?

Uważność, rozluźnienie i próba nawiązania kontaktu ze swoim ciałem w praktyce asan może pomóc w uświadomieniu sobie swoich standardowych, automatycznych wzorców myślenia i zachowania. Nie bez kozery mówi się, że na macie widać wszystko i że jaki człowiek na macie, taki w życiu. Szkopuł tylko w tym, że jest to widoczne głównie dla nas samych, a nie dla osób patrzących z zewnątrz. Jak zwykł bowiem powtarzać David Swenson "prawdziwa" joga jest niewidoczna dla oka - nawet na najlepiej wykonanym zdjęciu. "Prawdziwa" joga to po prostu transformacja i stawanie się lepszym, spokojniejszym, bardziej zrównoważonym, empatycznym i szczęśliwym człowiekiem. To uzmysłowienie sobie, co jest we mnie takiego, że myślę, mówię i robię rzeczy, które sprawiają, że się męczę. To trud wyłączenia swojego osobistego automatycznego pilota, który sprowadza nas na manowce. To wreszcie wolność,  lekkość i nowe możliwości, które pojawiają się, kiedy udaje nam się dokonać zmiany na lepsze. Stąd też używając swojego starego oprogramowania można naprawdę opanować najbardziej skomplikowane asany, można wywrócić się na lewą stronę i stanąć na głowie i zupełnie nic nie poczuć. Jeden z moich ulubionych nauczycieli powiedział kiedyś, że jeśli myślisz, że po przejściu wszystkich serii asztanga jogi coś Cię czeka, to jesteś w błędzie, bo nic tam nie ma. To oczywiście wyrwane z kontekstu zdanie, będące pewnym uogólnieniem, ale faktycznie jeśli nie damy sobie na macie szansy na szczerość, konfrontacje ze swoimi ciemnymi stronami, cierpliwość wobec siebie i w końcu na zwykłą akceptację, która daje początek każdej zmianie, to nic nam po balansach, wygięciach i intensywnych, wielogodzinnych praktykach fizycznych.

Mata to miejsce wyjątkowe, osobiste i dające możliwości niesamowitej przemiany, o ile staniemy na niej tacy, jacy jesteśmy - bez mentalnego "makijażu", udawania, pozowania, zasłaniania się swoim statusem, stanowiskiem i bez ukrywania niewygodnych prawd na swój temat. Wszystkim, którzy nigdy nie widzieli swojej maty w takim świetle lub też widzieli dawno temu na fali początkowego entuzjazmu, a potem utknęli w lotosie dewastując sobie rzepki kolanowe (przyznaję, że piszę te słowa też do siebie:-)), życzę właśnie takiego spojrzenia na ten intrygujący kawałek antypoślizgowej gumy. Podsumowując rolę uważności podczas praktyki, chciałam nawiązać do tekstu, który moim zdaniem genialnie obrazuje, dlaczego warto przyjrzeć się swoim przekonaniom, automatyzmom, nawykom. Obyśmy wszyscy jak najczęściej lądowali w swoim autobiograficznym rozdziale V:-)

AUTOBIOGRAGIA W V KRÓTKICH ROZDZIAŁACH
ROZDZAŁ I
Spaceruję ulicą.
W chodniku jest głęboka dziura.
Wpadam w nią.
Jestem zagubiona, bezsilna.
To nie moja wina... (Zawsze mam pecha. A może to wina moich genów, że wpadłam do tej dziury?)
Czuję się okropnie. Panikuję i zachowuję się chaotycznie.
Zajmuje mi wieczność, żeby wydostać się na zewnątrz.

ROZDZAŁ II
Spaceruję ulicą.
W chodniku jest głęboka dziura.
Udaję, że jej nie widzę.
Wpadam znowu.
Nie mogę uwierzyć, że znowu jestem w tej samej sytuacji.
Ale to nie moja wina.
Nadal zajmuje mi dużo czasu, żeby wydostać się na zewnątrz.

ROZDZAŁ III
Spaceruję ulicą.
W chodniku jest głęboka dziura.
Widzę ją.
Mimo to znowu wpadam... to nawyk.. ale moje oczy są otwarte.
Wiem, gdzie jestem.
To moja wina.
Szybko wydostaję się na zewnątrz.

ROZDZAŁ IV
Spaceruję ulicą.
W chodniku jest głęboka dziura.
Mijam ją.

ROZDZAŁV
Spaceruję inną ulicą.

Na podstawie: Portia Nelson "Autobiography in Five Short Chapters".