Według pierwszej zasady termodynamiki “w układzie zachowawczym energia nie może ani powstawać, ani zanikać - może jedynie przeistaczać się z jednej postaci w drugą”*. Ta jedna z podstawowych zasad fizyki koresponduje ze słowami znanego nauczyciela i mistrza Zen Thich Nhat Hanha, który twierdzi (i nie jest w tym twierdzeniu osamotniony), że zarówno my jak i wszystko wokół nas nieustannie się przeistacza. Tak samo jak chmura przeistacza się w parę, deszcz albo śnieg, tak samo i my każdego dnia zmieniamy się produkując myśli, słowa i działania. Kiedy chmura znika z naszego pola widzenia, nie oznacza to, że zniknęła całkowicie, a jedynie że przeistoczyła się w mgłę, parę, lód lub wodę, która znalazła się np. w trzymanym przez nas kubku herbaty.
Nie wiem, czy dobrze rozumiem pierwszą zasadę termodynamiki, ale i bez niej wierzę, że ani energia chmury, ani energia człowieka nigdy nie znika, a jedynie nieustannie się przekształca. Wierzę, że to co zostaje i po chmurze i po wszystkich istotach żywych to właśnie ich energia. Energia, która zamienia się w energię pięknego dnia, jaskrawych kolorów, ciepłego wiatru, żarzącego się słońca i całej reszty estetycznego przepychu oferowanego przez naturę - krótko mówiąc w energię ŻYCIA.
Dlatego kiedy chcę uczcić czyjąś pamięć, idę w stronę życia. Idę dosłownie i idę bardzo! Podświadomie czuję, że to najlepszy prezent, jaki mogę zrobić sobie i wszystkim, którzy “zniknęli z pola widzenia”. Jak dotąd nie udało mi się odkryć lepszego i bardziej skutecznego sposobu na radzenie sobie ze stratą i przemijaniem, jak celebrowanie i docenianie życia. Trochę nieśmiało polecam bardzo!