środa, 18 lutego 2015

NIE MA PROBLEMU - CZYLI JOGA DLA GŁUCHONIEWIDOMYCH :-)

Dzisiaj drugi raz prowadziłam jogę dla osób głuchoniewidomych. Przed pierwszym spotkaniem mój umysł mnożył problemy, bo część grupy miała nie widzieć, część nie słyszeć, a jeszcze inna część w pewnym stopniu zarówno nie widzieć jak i nie słyszeć. Przetrzepałam internet, szukałam porady u bardziej doświadczonych nauczycieli, zastanawiałam się, jak podejść do tematu. Następnie stwierdziłam, że chyba jednak skapituluję, a chwilę później, że jednak nie, bo przecież w cywilizowanym świecie brak wzroku lub słuchu nie powinien być przeszkodą do praktykowania asan itd, itp. Mniej więcej wg tego powtarzalnego schematu mój umysł pracował kilka dni. W końcu doszłam do wniosku, że trudno - że to zastanawianie się jest męczące i że zamiast szukać pomocy na zewnątrz, trzeba się zdać na swój niezawodny mięsień sercowy i dać mu się poprowadzić Emotikon smile

Odświeżająca moc wniosków, które wypłynęły z tego pierwszego niełatwego spotkania skutecznie zatrzymała mój tlący się gdzieś z tyłu głowy "myślotok". Nie było odkryciem, że ludzie dzielą się na takich, którzy mają problem ze wszystkim oraz takich, którzy nie mają problemu z niczym i jeszcze takich, którzy stale balansują pomiędzy jednymi i drugimi. Jak wiadomo można mieć problem z tym, że się jest za starym lub za młodym na jogę. Za grubym lub zbyt kościstym. Zbyt inteligentnym jak na takie wygibasy. Za mało inteligentnym, żeby zrozumieć te wigibasy. Można mieć problem, że się nie ma czasu, dojazdu albo z kim zostawić dzieci. Że jest zbyt zimno albo zbyt ciepło. Że na dużej sali jest dziki tłum, w którym się ginie, a na małej jest zbyt kameralnie i nie da się zniknąć w tłumie. Że "nie mam maty, ale jak kupię to na pewno przyjdę". Że na pewno przyjdę od nowego roku, miesiąca, w wakacje, jak mój syn się ożeni Emotikon smile Można też mieć problem, że jest się za mało elastycznym. Że "a czy są tam jacyś mężczyźni, bo jak tak to ja się krępuję" lub "bo jak nie, to nie przyjdę, bo co będę z samymi babami" Emotikon smile Lista "problemów" może być naprawdę długa i wiadomo, że joga to tylko przykład, bo taką samą listą można posłużyć się w każdej innej dziedzinie życia. Zgodnie ze złota myślą: "Ten, kto nie chce czegoś robić, zawsze znajdzie wymówkę. Ten kto chce, zawsze znajdzie pretekst" i co tu kryć - niestety sama kwalifikuję się często do pierwszej grupy Emotikon smile I nagle trafiam na ludzi, którzy naprawdę mogliby powiedzieć, że mają problem. Ba! Mogliby wygrać niejedną licytację pt. "kto ma większy problem". Tymczasem oni nie mają żadnego problemu Emotikon smile Po prostu. Jedni nie wiedzą, drudzy nie słyszą, jeszcze inni i jedno i drugie i zwyczajnie nie mają z tym problemu w kontekście jogi. To ja miałam problem, jak poprowadzić zajęcia - oni nie mieli żadnego i to było cudownie oczyszczające i piękne Emotikon smile

Chwile, kiedy umysł tak bardzo zapętli się w swojej aktywności, że nie może znaleźć rozwiązania swoich własnych zagadek i postanawia odpuścić, są naprawdę wspaniałe. To takie specyficzne zmęczenie materiału, dzięki któremu umysł oddaje głos sercu i od tego momentu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko jest po prostu w porządku - jest dobre takie jakie jest. To prawda, co twierdzą specjaliści zajmujący się energią w ciele - w obszarze serca naprawdę tkwią niesamowite pokłady odwagi, empatii, dobrej woli i miłości. Kiedy więc pojawi się nowe wyzwanie w obojętnie jakiej dziedzinie, warto być uważnym i nie zatracić się w nadmiernym komplikowaniu. I warto też dać głos sercu, bo to obszar, który może sprawić, że NIE MA PROBLEMU Emotikon smile 


Na zdjęciu powyżej część mojej jogowej grupy głuchoniewidomych po drugich już bezproblemowych zajęciach Emotikon smile

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.