piątek, 15 marca 2019

Co jest pomocne we wprowadzaniu zmian?

“Głupotą jest robić wciąż to samo i oczekiwać innych rezultatów”
Albert Einstein

W moim odczuciu zmiana wymaga zrobienia czegoś inaczej, bo jak głosi powyższy cytat nic się nie zmieni, jeśli my czegoś nie zmienimy. Żeby zrobić coś inaczej potrzebuję zwykle trzech najważniejszych rzeczy. 

Pierwsza rzecz to uświadomienie sobie, że nikt nie wprowadzi zmian za mnie. Nikt nie przyjdzie i mnie nie uratuje. Nikt nie wejdzie za mnie na matę do jogi, nikt za mnie nie schudnie, nie porozmawia za mnie z szefem o podwyżce albo z dzieckiem o naszych relacjach. Nikt nie zdobędzie za mnie funduszy na rozkręcenie firmy, nie posprząta mi w szafie i nikt też nie rzuci za mnie palenia ani nie zajmie się za mnie moim zdrowiem. Jest to fundamentalna sprawa, bo często nieświadomie/podświadomie oczekujemy, że zdarzy się cud, sytuacja się zmieni sama z siebie, wygramy w Lotto, pójdziemy do specjalisty i on załatwi wszystko za nas. Ważne jest, aby pozbyć się złudzeń, bo to znacznie skraca czas wprowadzania pożądanych przez nas zmian.

Druga rzecz to uświadomienie sobie, że bez mojej akcji nie będzie reakcji - reakcji świata, otoczenia, ludzi dookoła. Jeśli więc pragnę zmiany, a nie mam pomysłu, od czego zacząć, to robię inaczej cokolwiek: zaczynam myć zęby lewą ręką zamiast prawą, jadę na zajęcia inną drogą niż zwykle, jem coś innego niż zwykle, ubieram się inaczej niż zwykle, dzwonię do kogoś z kim rzadko rozmawiam albo sięgam po książkę z nie mojej branży, żeby chociaż ją przewertować. Chodzi o to, żeby wybić siebie z rutyny robienia wciąż tego samego - chodzi o danie sobie drobnego impulsu, który nawet jeśli pozornie wydaje się mało ważny (jak mycie zębów lewą ręką), to w szerszej perspektywie uruchamia nowe połączenia neuronowe i daje mi szansę na otwarcie się na nowe pomysły, na zmianę perspektywy, na wskoczenie na inny niż do tej pory tryb myślenia.

Trzecia rzecz to uświadomienie sobie, że każda zmiana wymaga odwagi, bo zmiany bywają niewygodne, uruchamiają lawinę nieprzewidywalnych zdarzeń, powodują na początku chaos i wkładają kij w mrowisko niepewności. Warto zatem wiedzieć, że odwaga będzie potrzebna oraz że największe akty odwagi to nie te związane z wejściem na Mont Blanc ani staniem na głowie, ale te związane z wykonaniem prozaicznych czynności. Zaskakująco najwięcej odwagi potrzebujemy bowiem, żeby zadzwonić do banku i omówić strategię spłaty długu; wstać z łóżka pół godziny wcześniej; iść do dentysty; stawić czoła problemom, które kryją się za drzwiami naszego domu zamiast uciekać w pracę lub w granie w gry; powiedzieć komuś, że chce się z nim być albo że chce się z nim rozstać; pójść na kurs obsługi komputera w wieku 60 lat; zapisać się do klubu fitness po długim okresie bezruchu itd.

Zapewne jest jeszcze wiele innych, złożonych czynników wpływających na zmianę, ale dla mnie osobiście te trzy rodzaje "uświadomienia sobie" są najistotniejsze i często przynoszą pozytywne efekty, bo jak mawia stare powiedzenie "świadomość matką zmian" :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.