“Zasady dyscypliny indywidualnej to czystość, zadowolenie, umiar, studiowanie własnego ja oraz poddanie się sile wyższej” Jogasutry II.32
Biorąc pod uwagę większość teorii samorozwoju, samodoskonalenia oraz metod na doprowadzanie się do większej doskonałości, będzie to bardzo niepoprawny post. Zamiast nawoływać do wyjścia ze strefy komfortu, będę zachęcać do jej tworzenia. Żeby jednak uniknąć nieporozumień nazwałam ją “czułą strefą komfortu” - dla odróżnienia od tej kojarzonej z lenistwem, ociężałością i szkodliwymi nawykami, z którą każdy z nas wolałby nie mieć nic do czynienia. “Czuła strefa komfortu” związana jest raczej z jogowymi nijamami, czyli zasadami dyscypliny indywidualnej opartej bardziej na zachowaniu umiaru niż na skrajnych lub kompulsywnych metodach, które często w ostateczności przynoszą więcej szkody niż pożytku. Nijamy obejmują czystość (sauca), zadowolenie (santosa), umiar (tapas), studiowanie własnego ja (svadhyaya), uznanie siły wyższej (jakkolwiek ją rozumiemy) i naszych ograniczeń w stosunku do niej lub też po prostu poddanie się jej (isvarapranidhana).
Ten rok daje nam wszystkim nieźle popalić i póki co nic nie wskazuje na to, że w nadchodzącym czasie będzie łatwiej, milej i przyjemniej. Wszyscy z mniejszymi bądź większymi przerwami zdajemy egzamin z kreatywności, zaradności, cierpliwości, odpuszczania, walki, wyrozumiałości i umiejętności radzenia sobie w stanie zawieszania. Zdajemy egzamin z trzymania pionu i poziomu przed samym sobą, ale też w pracy, w domu, przed swoimi dziećmi, przed starszymi rodzicami, przed wnukami, przed tymi znajomymi, których ogarnia lęk i którzy stracili kogoś bliskiego, jak również przed tymi, którzy z całej sytuacji drwią. Zdajemy egzamin w obliczu dezinformacji, chaosu i fake newsów. Umówmy się zatem, że punkt pt. “wyjście ze strefy komfortu” już zaliczyliśmy :-)
Jeśli mamy w planie wyjść cało z tych przejściowych turbulencji (a co do tego, że są one przejściowe nie ma żadnych wątpliwości, gdyż jak wiadomo “wszystko mija nawet najdłuższa żmija” :-)), to warto stworzyć sobie swoją osobistą “czułą strefę komfortu”, która pomoże nam utrzymać się na powierzchni a może nawet całkiem nieźle surfować po tych jakże “wzburzonych falach”.
Określenie “osobista” strefa komfortu wskazuje na to, że nie ma jednej uniwersalnej, która będzie nadawała się dla wszystkich. Warto zatem najpierw zastanowić się, co nam służy, co nas wykańcza, co nam dodaje energii, a co z niej drenuje, co nas “słabi”, a co nas wzmacnia i na podstawie tego, wyciągnąć swoje wnioski. Jogowe nijamy pomagają wyznaczyć sobie podstawowe kierunki i się ich trzymać. Są tym rodzajem dyscypliny, która upraszcza i ułatwia życie oraz pomaga zachować spokój i pogodę ducha mimo wszystko.
Poniżej dzielę się filarami mojej “czułej strefy komfortu”. Nie będzie żadnych ekstrawagancji, bo u mnie jak do tej pory dobrze działają zasady “im prościej tym lepiej”. Mam nadzieję, że mimo to będzie to dla kogoś inspiracją albo zachętą do zbudowania własnej “czułej strefy komfortu”.
KOMFORT CIAŁA - sauca, tapas
- Wysypianie się i drzemka w ciągu dnia.
- Dobre jedzenie zrobione w domu, jedzone na siedząco przy stole i bez pośpiechu.
- Joga codziennie - może być nawet tylko 15 minut, ale codziennie.
- Techniki oddechowe.
- Jakikolwiek dodatkowy ruch aerobowy najlepiej na świeżym powietrzu codziennie - wystarczy 15 minut byle się spocić :-)
- Przebywanie na świeżym powietrzu minimum raz dziennie przez minimum pół godziny najlepiej w parku albo w lesie.
- Sprawdzone na własnej skórze dobrze działające suplementy.
- Dobre nawodnienie w postaci główne ciepłej wody z cytryną, imbirem lub bez niczego.
- Dobra kawa to podstawa - rytuał jest ważny.
- Dobra herbata to siostra dobrej kawy :-)
KOMFORT UMYSŁU - sauca, santosza, tapas, svadhyaya
- Brak telewizora - tzn. telewizor jest, ale nie odbiera żadnych ogólnodostępnych programów telewizji publicznej ani prywatnej. Służy do oglądania filmów.
- Ograniczenie śledzenia serwisów informacyjnych do maksymalnie 30 minut dziennie. Naprawdę wystarczy - żaden “hit” mnie jak do tej pory nie ominął.
- Ograniczenie surfowania po internecie do pół godziny dziennie. Chodzi o bezsensowne błądzenie po sieci w celach niewiadomych. Inną sprawą jest korzystanie z kursów online, słuchanie ulubionych podcastów lub robienie czegoś konstruktywnego.
- Usunięcie aplikacji fb i insta z telefonu. Z powodów zawodowych na telefonie mam tylko skrzynkę mailową i messenger fb.
- Ograniczenie do minimum korzystania z mediów społecznościowych. Chodzi o nie zaśmiecanie sobie głowy przypadkowymim informacjami i nie wkręcanie się w niepotrzebne awantury, dywagacje i rozważania tych, którzy aktywizują się w myśl reguły “nie znam się, więc się wypowiem”. Jednym słowem: sauca w głowie.
- Więcej świadomie wybranych książek, filmów i muzyki.
- Uczenie się czegoś nowego lub utrzymywanie przy życiu dawno nabytych umiejętności.
- Celowe robienie rzeczy, o których wiem, że sprawiają mi przyjemność.
- Medytacja minimum 15 minut dziennie, bo wewnętrzny spokój jest niezależny od zewnętrznego niepokoju, stawia na nogi i daje poczucie ogromnej mocy - zawsze! Warto w to zainwestować.
- Praktyka wdzięczności i akceptacji. Tak! Wbrew pozorom nadal jest wiele powodów do totalnego zadowolenia! Praktyka santoszy polega na ich odnajdywaniu.
KOMFORT MIEJSCA - sauca, santosza, isvarapranidhana
- Przebywanie w miejscach, które z definicji są komfortowe - las moim przyjacielem!
- Dbanie o to, żeby w domu było miło i żeby był to “home sweet home” - tak, jestem jedną z tych osób, która kupuje w kwiaciarni kwiatki do wazonu, lubi ogień w kominku i świeczki.
- Sauca w domu to podstawa mojego dobrego samopoczucia i kreatywności :-)
- Najważniejsza sprawa: mieszkamy w domu u pewnego kota - każdy, kto również mieszka u kota, wie, że domy będące w posiadaniu kotów spektakularnie zyskują na wartości. Podejrzewam, że podobnie jest w przypadku innych zwierząt. Nie żebym kogoś namawiała do przygarnięcia zwierzaka, ale fakty są faktami. Cytując Eckharta Tolle, zwierzęta to “strażnicy istnienia”.
KOMFORT W RELACJACH Z INNYMI LUDŹMI - santosza, tapas
- Dbanie o relacje z tzw. “najbliższymi planetami” mojego "układu słonecznego”:-)
- Dbanie o kontakt z ludźmi, przy których czuję się dobrze i którym zależy na relacji ze mną nie dlatego, że mogą coś zyskać czy ugrać, ale po prostu dlatego, że jest między nami dobra wibracja serdeczności, wsparcia, zaufania i przyjaźni.
- Utrzymywanie kontaktu z ludźmi, którzy są szczerzy.
- Utrzymywanie kontaktu z ludźmi, którzy mają dobry humor - może być nawet czarny, byle był!
- Utrzymywanie relacji z ludźmi, których męczy plotkowanie, bo jakkolwiek wg. teorii Harariego przedstawionej w książce “Sapiens” plotkowanie to podstawa ludzkiego przetrwania, to jednak podskórnie czuję, że szybciej i lepiej przetrwam bez tego :-)
- Rezygnowanie z relacji z ludźmi, którzy są uzależnieni od posiadania wroga lub kogoś, z kim można się ścigać lub porównywać. Jeśli odezwie się we mnie potrzeba bycia w relacji z osobą typu “porównywacz-przeciwnik”, to czym prędzej zacznę uprawiać sport, opierający się na rywalizacji. W relacjach natomiast wolę ułatwiać innym życie i się usunąć. Zawsze! To ogromna oszczędność energii.
Ostatni akapit tego tekstu jest najważniejszy. “Czuła strefa komfortu” wymaga bowiem czułych ludzi. Czułość nie musi być słodka i landrynkowa. Czułość może przejawiać się w uprzejmości, pamiętaniu o innych, wsparciu, pomocy, szczodrości i zwykłej solidarności. Wielu czułych ludzi, których mam przyjemność znać to mocne osobowości często o chłodnym lub bardzo oficjalnym usposobieniu, ale “wyskakują” ze swoją czułością dokładnie wtedy, kiedy trzeba i okazują się czule niezawodni. Bądź taką właśnie czułą osobą dla siebie, innych i dla tego jedynego w swoim rodzaju świata. Szczególnie w tych dziwnych i pełnych turbulencji czasach “czuły narrator” jest nieustannie poszukiwany!
TAK!
OdpowiedzUsuń