Chyba Henry David Thoreau powiedział: "Niektórzy ludzie mówią, że w amoku uciekłem od społeczeństwa. Odpowiadam wtedy, że po prostu pozwoliłem społeczeństwu uciec w amoku ode mnie". Byłem dziwakiem - mieszkałem w Huston w Teksasie, w 1969 i ćwiczyłem jogę, w czasach kiedy była ona tam całkowicie nieznana. Dawało mi to jednak coś, co sprawiało, że czułem się dobrze. Mówiłem więc sobie: "W pewnym sensie wykonując swoją praktykę nie jesteś sam. Na świecie jest mnóstwo ludzi ćwiczących jogę". Z drugiej jednak strony joga jest samotną podróżą - każdy ma swoją własną osobistą relację z jogą i jest to pewne narzędzie. Nie oznacza to wcale, że trzeba separować się od społeczeństwa - nadal jestem zależny od społeczeństwa, a z wszystkich moich przyjaciół tylko nieliczni zajmują się jogą. Ludzie zawsze mają opinię na nasz temat i nic na to nie poradzimy. Nie jesteśmy w stanie przeżyć życia tak, aby zadowolić wszystkich dookoła. Dlatego trzeba znaleźć swoją prawdziwą ścieżkę i nią podążać. Joga dała mi siłę - wewnętrzną siłę. Myślę, że nie miałbym jej, gdybym nie ćwiczył jogi. Nigdy nie używałem narkotyków, nigdy w życiu nie piłem - nie żebym był całkowicie przeciwny tym rzeczom - po prostu joga dała mi coś, co sprawia, że czuję się lepiej, kiedy ćwiczę. Praktyka jogi oznacza, że nadajemy większą wartość życiu - że wnosimy coś w nasze życie, a nie przestajemy być, kim byliśmy. Po prostu włączamy jogę w to, co jest.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.