Wstaję rano i widzę, że na stole siedzi on (zdjęcie poniżej), a obok niego stos
kolorowych kopert. Szybko włączam komputer, żeby sprawdzić w Googlu, czy
to ten sam, który występował w "Amelii". Sprawdzam, ale okazuje się, że
to nie ten sam. Ten jest bardziej włochaty. Pytam go więc, o co chodzi.
Okazuje się, że jest pomocnikiem renifera i zajmuje się dystrybucją
prezentów, a te koperty to dla nas. Że niby miał je zostawić w
paczkomacie, ale nie bardzo się na tym
zna i że ja mam je rozdać na zajęciach. Pytam, co jest w tych kopertach -
czy może jakieś 50zł albo zestaw szczęśliwych numerów Totolotka? Mówi,
że nic z tych rzeczy, ale że ponoć w środku jest najbardziej magnetyczny
prezent, jaki można sobie wybrazić. To powiedziawszy, zjadł śniadanie,
wypił kawę, zaczesał brodę i wyszedł.
Wszystkich, którzy mają ochotę odebrać sobie prezent od niego, zapraszam na zajęcia od dziś do przyszłego wtorku, czyli do 22.12, kiedy to będziemy mieli ostatnią już jogę przed Świętami.
Wszystkich, którzy mają ochotę odebrać sobie prezent od niego, zapraszam na zajęcia od dziś do przyszłego wtorku, czyli do 22.12, kiedy to będziemy mieli ostatnią już jogę przed Świętami.
W środę przed
Wigilią, tj. 23.12 robimy sobie wolne.
Przepiękny brodacz na stole :)
OdpowiedzUsuńPisze Pani pięknie, z ciepłem.