środa, 24 lutego 2010

Po-zimowo.

Śnieg topniejący w mieście nieuchronnie pokazuje, co zima zrobiła z miastem i człowiekiem. Bezlitosna ilość tego, co koty zakopują, a właściciele psów nie zawsze mają w zwyczaju sprzątać; nerwowo porzucone niedopałki papierosów i dziury wygryzione przez mróz w chodnikach, ulicach i samopoczuciu. Czekam aż zazieleni się.

Tymczasem zamieszczam metaforyczną animację o tym, jak niezdrowe ambicje i inne przykre emocje mogą dosłownie spalić człowieka – nie tylko w jodze:-)

sobota, 20 lutego 2010

„Odwaga poddania się. Osiem sprzeczności na ścieżce duchowej”, Tommy Hellsten

Paradoksy są nieodzowną częścią wszystkich dziedzin, w których człowiek wykazuje aktywność. Niektóre z nich są naprawdę frapujące jak filozoficzny „paradoks kłamcy” – kiedy to kłamca twierdzi, iż wszystko co powiedział uprzednio było kłamstwem i tym samym stawia słuchaczy pod przysłowiową ścianą – bo skąd pewność, że stwierdzenie to również nie jest kłamstwem? Istnieją tez paradoksy całkowicie absurdalne jak znany w ekonomii paradoks Veblena, zgodnie z którym popyt na dobra luksusowe rośnie proporcjonalnie do wzrostu ich ceny. Rola paradoksów naukowych jest nie do przecenienia, bo wskazują one na nowe rozwiązania i nadają kres rutynie. Paradoksy, o których pisze Tommy Hellsten mają jednak trochę inną naturę, ponieważ nie tylko przełamują stereotypowe zachowanie człowieka, ale obnażają bezsilność intelektu wobec wielkich tajemnic życia takich jak miłość, cierpienie, tożsamość:

„Głębokie prawdy i mądrości życiowe są często paradoksalne. Wydają się irracjonalne i wewnętrznie sprzeczne, jakby życie objawiało się w postaci tajemnicy, nierespektującej praw racjonalnej myśli i logiki. Życie często manifestuje się jako władca absolutny, który nie poddaje się żadnej kontroli – nawet kontroli ludzkiego intelektu, który tak uparcie czcimy jako najcudowniejsze dzieło stworzenia”.

Osiem tytułowych sprzeczności na ścieżce duchowej to podsumowanie kryzysu, przez który przeszedł pewien człowiek. Sprzeczności te nie pretendują do statusu dobrej rady, bo jak pisze autor nie jest ważne, by przeczytać jego książkę – ważne jest, by książka przeczytała czytelnika.

1. Wyprawa zaczyna się, gdy stajesz.
2. Prawdziwą siłę, można znaleźć tylko w słabości.
3. Jeśli szukasz bezpieczeństwa, musisz żyć śmiało.
4. Czego się wyrzekasz, będzie ci dane.
5. Im mniej robisz, tym więcej zostaje zrobione.
6. Tylko sami możemy być razem.
7. Tylko razem możemy być sami.
8. Jeśli szukasz wieczności, żyj tu i teraz.

Polecam :-)


Tommy Hellsten, „Odwaga poddania się. Osiem sprzeczności na ścieżce duchowej”, Wydawnictwo JK, 2008.

poniedziałek, 15 lutego 2010

Tamas, rajas, sattva

Według systemu filozoficznego jogi klasycznej naturę charakteryzują trzy jakości:

- tamas – ociężałość, brak energii, gnuśność
- rajas – nadmierne pobudzenie, przesadna aktywność prowadząca wręcz do napięcia i przeciążenia
- sattva – spokój, zrównoważenie, balans, prawda

Jakości te odnoszą się do wszystkich elementów natury, a więc także do człowieka i jego zachowań. A zatem osoby, których zachowanie zdominowane jest przez cechy sattvy dążą do rozwoju oraz do tego, aby ich życie było harmonijne, zdrowe i dobre. Są stabilne emocjonalnie, współczujące i wyrozumiałe. Potrafią rozsądnie dokonywać wyborów pomiędzy tym, co jest dla nich korzystne a tym, co niszczące.

Zachowanie, w którym przeważa rajas jest typowe dla ludzi skupionych na sobie i dążących do osiągnięcia perfekcji we wszystkim, co robią. Chęć zdobycia dobrobytu, władzy, prestiżu itp. okupują często pracą ponad siły, zapominając o swoim zdrowiu, samopoczuciu czy relacjach z bliskimi. W efekcie zazwyczaj nie mają nawet czasu na cieszenie się owocami swojej pracy, a ich skumulowane napięcia znajdują ujście w zniecierpliwieniu, braku zrozumienia wobec innych, złości, dumie, arogancji i nonszalanckiej postawie.

Przewaga cech tamas charakteryzuje ludzi, którzy słabo potrafią rozeznać, co jest dla nich dobre a co złe. Nie dbają o swoje zdrowie i rozwój. Są apatyczni, bezradni, ospali. Odżywiają się bezwartościowymi produktami, często prowadzą destrukcyjny styl życia. Trudno im podjąć jakikolwiek wysiłek, który przyczyniłby się do poprawy ich sytuacji. Są też tak bardzo skoncentrowani na sobie, że często nie dostrzegają, że ich postawa ma krzywdzący wpływ na innych.

Kiedy umysł swoim nieładnym zwyczajem podpowiada, że „mi się nie chce”, „nie warto” lub „i tak nic z tego nie wyjdzie”, nie dajmy mu się zwieść. Zawsze warto. Warto teraz, by było warto później :-). Zrównoważony wysiłek  w jakiejkolwiek dziedzinie – czy jest to budowanie asany, nauka języka czy ćwiczenie się w cierpliwości wobec dziecka zawsze zasługuje na miano „WARTO”.

sobota, 13 lutego 2010

Pick me up, love!

"Z powodu miłości nasze zmagania tracą swą moc - żaden wysiłek czy dokonanie nie zaskarbią nam dobrego życia. Możemy znaleźć dobre życie, tylko jeśli zatrzymamy się i przyznamy do swojej słabości i kruchości. Wzrost nie polega na stawaniu się lepszym, lecz na stawaniu się bardziej człowieczym, bardziej otwartym i chłonnym na miłość (...) By znaleźć dobre życie, nie musimy stawać się religijni, moralistyczni czy bez zmazy albo w dowolny inny sposób postępować wbrew swej najgłębszej naturze. Mamy być jedynie otwarci na realność faktu, iż jesteśmy kochani". Tommy Hellsten

Tak mniej więcej wyglądają moje najlepsze życzenia dla wszystkich z okazji Walentynek. Mimo, że różowy nie jest moim ulubionym kolorem, to każda okazja jest dobra na życzenie dobrych rzeczy :-) Kiedyś niejaka Pani Jadwiga przysłała mi piosenkę z obrazkiem, na którym pewien człowiek postanowił wykorzystać codzienną szansę, jaką daje miłość. Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam przesłanie - w każdym bądź razie obrazek poruszył mnie bardziej niż wszelkie ody do miłości i chyba pasuje do słów zacytowanych powyżej. A obrazek znajduje się tu :-)

czwartek, 4 lutego 2010

"Kolosy na glinianych nogach. Studium guru" Anthonyego Storra

Woody Allen w „Nowojorskich opowieściach” mówi do swojej ekscentrycznej znajomej zajmującej się wróżbiarstwem, że gdyby wyjechała do Kalifornii, to z takimi kompetencjami miałaby już swój kościół i dom z basenem. Jakkolwiek poszukiwanie sensu życia nie jest domeną tylko naszych czasów, tak tylko w naszych czasach życie nabiera takiego tempa i obrotu, że nie zdumiewa nas już informacja, że zupa w proszku wzmocni więzi rodzinne, kupno słodkich mordoklejek uczyni kobietę spełnioną społecznie, a szampon przeciwłupieżowy zagwarantuje nam sukces wielowymiarowy. Trudno zaprzeczyć, że czasem wieje pustką i to taką, która niewiele ma wspólnego z absolutem. Nasze czasy są więc bardzo podatnym gruntem dla wszelkich guru – także tych negatywnych.

Książka Anthonego Storra to próba dokonania analizy psychologicznej guru, odnalezienia cech wspólnych dotyczących ich zachowania i metodologii działania. Historie słynnych guru obejmują w pierwszej kolejności postacie wybitnie destrukcyjne takie jak David Koresh i Jim Jones, którzy doprowadzili swoich wyznawców do zbiorowego samobójstwa. Następnie Storr prezentuje niegroźnych lecz kontrowersyjnych guru, którymi nota bene do dziś zafascynowany jest świat zachodni, takich jak Gieorgij Gurdżijew i Bhagwan Śri Radżnisz (znany jako Osho). W kolejnej części swojego opracowania autor przechodzi do charakterystyki postaci, których działalność miała doniosły i wciąż aktualny wpływ na kulturę Zachodu. Są wśród nich Rudolf Steiner, Carl G. Jung, Zygmunt Freud, Ignacy Loyola i Jezus Chrystus. Książka jest godna polecenia nie tylko ze względu na interesujące fakty biograficzne, ciekawe spostrzeżenia oraz frapujące wnioski, ale przede wszystkim ze względu na dwa przesłania, jakie ze sobą niesie:

1. „(...) pragnąłbym na samym początku zaznaczyć, iż istnieją niezwykle moralne jednostki, których prawość szlachetność i dobroć są poza zasięgiem większości z nas. Tacy ludzie w odróżnieniu od guru, oddziałują zazwyczaj na innych poprzez przykład, jaki dają w życiu codziennym, nie zaś poprzez sterowanie tłumem (...), gromadzenie wokół siebie pełnych uwielbienia uczniów czy twierdzenie, że posiedli wiedzę tajemną niedostępną profanom bez pomocy mistrza duchowego (...) Oni nie głoszą, oni działają”.

2. „Guru należą do innej kategorii. Nie twierdzę, że wszyscy oni są kolosami na glinianych nogach. Wielu z nich w ogóle nie zasługiwało na cześć, jaką ich otaczano: fałszywi prorocy, szaleńcy, szalbierze i psychopatyczni oszuści, którzy wykorzystywali swoich uczniów emocjonalnie, finansowo i seksualnie. W świetle naszej wiedzy historycznej może się nam wydawać, że z łatwością odróżniamy świętego od szaleńca czy oszusta, często jednak sprawia to trudność osobom zagubionym, które poszukują guru, by nadał sens ich życiu. Dzieje się tak po części dlatego, że ich nagląca potrzeba czyni ich ślepymi na prawdziwą naturę guru (...). Dzieje się tak również dlatego, że dobrzy i źli prorocy, choć różnią się pod względem inteligencji i cech osobowościowych, mają wiele cech wspólnych”.

Anthony Storr rozpoczyna swoją książkę nawiązaniem do sanskryckiego słowa guru, które oprócz „ważny” i „czcigodny”oznacza też po prostu „ciężki”. Podążając ścieżką samorozwoju, zwracajmy uwagę na to, czy aby przypadkiem nasz nauczyciel niepostrzeżenie nie staje się coraz „cięższy”. Zważywszy na masę ciała nauczycieli jogi owo stawanie się coraz cięższym może być bardzo trudne do zauważenia :-)


Anthony Storr, "Kolosy na gliniancych nogach. Studium guru", WAB, Warszawa 2009