niedziela, 25 grudnia 2011

Wesołych Świąt

Dzięki mojej drogiej Emilii wpadł mi w ręce artykuł o pięciu rzeczach, których kiedyś można bardzo żałować. Myślę, że czas Świat i Nowego Roku sprzyja refleksjom, postanowieniom i że ten krótki tekst może okazać się w jakiś sposób inspirujący. Taki okazał się przynajmniej dla mnie i dlatego polecam.

A poniżej świąteczna wersja podstawowych asan:-) Wesołych!

 

wtorek, 1 listopada 2011

"Niezależnie od tego, co się wydarza i niezależnie od tego, jak skomplikowana wydawać się może sytuacja, w której się znaleźliśmy, gdzieś głęboko pod poczuciem smutku i straty, gdzieś pod warstwą żalu i desperacji nadal kryje się pewien rodzaj piękna - kryje się człowieczeństwo, które rozumie, że nic nie jest stałe; że nic nie pozostanie na zawsze takie samo; że musimy doświadczać straty; że nie jest możliwe kontrolowanie całego świata; że nie możemy kontrolować nawet naszego ciała, które pozostaje dla nas tajemnicą. Owo człowieczeństwo rozumie też jednak, że nigdy rzeczy nie są całkowicie złe i ciemne; że nawet w najmroczniejszych chwilach zawsze obecny jest ten drugi element: piękna, symetrii, naturalnego porządku" (Fragment wypowiedzi Jona Kabata-Zinna)

Dzisiaj wielki ogień na wzgórzu - dla Tego, dzięki któremu dawno temu dowiedziałam się, kim jest Robert Plant.

niedziela, 30 października 2011

Po przerwie bez przerwy

To była długa nieobecność internetowa spowodowana dużym zagęszczeniem obowiązków i zdarzeń. Nieobecności internetowej nie towarzyszyła jednak nieobecność na macie - a obecność na macie jak zwykle pomaga utrzymać przytomność umysłu i wspiera trzeźwą ocenę faktów, nawet jeśli przebywa się pod silną presją ekonomicznych strategii zarządzania. 

Zakładając, że każde doświadczenie jest ważne, pozwalam doświadczeniu się rozwijać, obserwując dziwne sytuacje, smutne reakcje i ostatecznie z ulgą wracając na ten mały kawałek podłogi, na którym można po prostu wejść w tadasanę i w niej pobyć. W krótkim filmie poniżej jeden z wypowiadających się mówi, że joga pomaga mu "wyregulować" to, co zostało "rozregulowane". W ostatnich miesiącach poczułam to bardzo wyraźnie. "Mentalność ludzi zachodu polega na wygrywaniu" - to przykra prawda, szczególnie gdy w efekcie dążenia do wygranej za wszelką cenę ludzie zaczynają ignorować fakt, że są ludźmi. Mam nadzieję, że oprócz jogi istnieje jeszcze wiele innych sposobów na to, żeby "wyregulować" wszystko to, co zostało "rozregulowane" i że jednak nie będziemy coraz bardziej zatracać się w szeroko pojętym absurdzie:-) 

Tymczasem polecam krótką relację z pobytu Manju Joisa w Warszawie. Myślę, że nigdy dosyć powtarzania, że w jodze nie chodzi o ten przysłowiowy lotos i stanie na głowie. W jodze chodzi o odnajdywanie siebie - lepszego siebie - lepszego siebie dla siebie i lepszego siebie dla innych. Między innymi oczywiście:-)

Hooked On Yoga: Manju Jois in Warsaw, July 2010 from Astanga Yoga Studio on Vimeo.

sobota, 27 sierpnia 2011

B.K.S. Iyengar o relaksacji

"Relaksacja rozpoczyna się od zewnętrznej warstwy naszego ciała, a potem wnika do najgłębszej warstwy naszego istnienia".

To tyle na dziś jeśli chodzi o cytowanie klasyków:-) Lekkości, spokoju i rozluźnienia w ten gorący LETNI CZAS.

czwartek, 25 sierpnia 2011

Jogasutry Patańdżalego - I.14

Sutra I.14 brzmi: "sa tu dirghakalanairantaryasatkarasevito drdhabhumih" co oznacza „Praktyka, kontynuowana ze szczerym oddaniem nieprzerwanie przez dłuższy czas, staje się niezachwiana w swej podstawie“ (tłumaczenie pochodzi ze stron Polskiego Stowarzyszenia Jogi Iyengara, gdzie można również znaleźć tłumaczenia pozostałych sutr wraz z komentarzami).

Nie jest możliwe jednoznaczne określenie, co oznacza "dłuższy czas", ponieważ w przypadku każdej osoby będzie on inny. Dlatego też wydaje mi się, że odpowiedź na często zadawane pytanie "ile lat praktykujesz?" nie ma tu zbyt istotnego znaczenia, chociaż wiadomo - lubimy cyfry i statystyki, bo dzięki nim można się porównać, ocenić i dowartościować lub "odwartościować":-). Dla mnie fundamentalnym przesłaniem tej sutry jest jednak wskazówka, by nie poddawać się w praktyce - nie ulegać rozleniwieniu (każdy wie, że na poczekaniu można stworzyć całą listę argumentów za tym, żeby dziś nie ćwiczyć), porażkom, upadkom, kryzysom. Jeśli zastosujemy tę zasadę również poza matą - w życiu codziennym, to z czasem może okazać się, że potrafimy dokonać dużo więcej niż sądziliśmy; że możemy znieść więcej, niż myśleliśmy; że nawet w obliczu tragicznych okoliczności jesteśmy w stanie się podnieść.  

Myślę, że warto przytoczyć w tym miejscu dosyć cenny moim zdaniem cytat z książki Rachael i Richarda Heller pt. "Zdrowy egoizm":

"Jednym z najgorszych błędów, jakie można popełnić, jest traktowanie błędów jak przepowiedni. Pomyślmy o doświadczeniach dzieci, które uczą się chodzić. Gdyby po setnym upadku doszły do wniosku, że nigdy im się nie uda, spędziłyby resztę życia, siedząc tam, gdzie wylądowały. Na szczęście większość  z nas najpierw zdobywa umiejętność chodzenia, a dopiero potem uczy się poddawać po kilku nieudanych próbach.

Thomas Edison, wynalazca żarówki oraz całej masy innych rzeczy, uchodził za ekscentryka, który nie wie, kiedy się wycofać. Po ośmiu tysiącach nieudanych prób dobrania żarnika, który świeciłby dłużej niż kilka sekund, pewien arogancki reporter zapytał go, jak się czuje po kolejnej klęsce. >Nie poniosłem klęski<, odparł wynalazca. >Odkryłem tylko osiem tysięcy rozwiązań, które się nie sprawdziły< 

Nie wiemy, czy następne podejście zakończy się powodzeniem, czy czekają nas kolejne tysiące prób. Wiemy jednak, że gdyby Edison poddał się tak łatwo, jak ma w zwyczaju większość ludzi, wszyscy żylibyśmy w ciemnościach".


piątek, 29 lipca 2011

Zajęcia w "Fit Your Life"

Nastąpiła zmiana w grafiku zajęć w "Fit Your Life". Joga jest teraz:
- w poniedziałki o 20:10 (zajęcia przesunięte z wtorku)
- w czwartki o 20:10 (czyli bez zmian)
Pełna informacja znajduje się na stronie internetowej klubu.

środa, 27 lipca 2011

O kryzysie - nie tylko w praktyce jogi

Co jeśli pewnego dnia budzimy się i odnosimy nieodparte wrażenie, że drabina, po której wspinamy się od dłuższego czasu, jest przystawiona do niewłaściwej ściany? Cóż za perfidne uczucie i jakaż dezorientacja połączona z dezorganizacją oraz wielokierunkowym spadkiem nastroju. Czy mniej więcej tak wygląda kryzys? Dlaczego nagle postanawia nas dopaść i skąd się bierze? Gdyby to człowiek wiedział:-) Na pewno sprzyja mu przemęczenie, znużenie, ból. Paradoksalnie łatwiej jest wskrzesić ogień niż go utrzymać. Przytaczając wątek jogi - łatwiej jest przyjść na warsztaty jogi, gdzie otaczają nas sami entuzjaści, niż praktykować w swoim pokoju po całym dniu pracy i zebraniu w przedszkolu, na którym okazało się, że nasze dziecko dostało „czarny medal” za złe zachowanie. Kryzys pojawia się też, kiedy konfrontujemy wspaniałe wyobrażenia wygenerowane przez nasz umysł z rzeczywistością. Przykładowo możemy sobie stworzyć wizję nas samych jako istot, które z niewyjaśnionych powodów powinny otrzymać od świata coś w naszym mniemaniu absolutnie nadzwyczajnego. W zależności od fantazji może to być wygrana w totka, władza, powszechne uznanie społeczne za doniosłe czyny, uroda, wieczna młodość, zdolność do lewitacji albo przechodzenia przez ściany - używając cytatu z filmu „Dziewczyny do wzięcia” - „jest wiele możliwości”:-) I tu pojawiają się realia. Okazuje się, że zamiast np. pisać sztuki teatralne trzeba „zawijać w te sreberka” niczym świstak z reklamy. Poczucie niezadowolenia jest tak duże, że trudno zauważyć, że sreberka w rzeczy samej są całkiem w porządku, a "zawijanie" jak "zawijanie" - nie dość, że nie jest takie złe, to jeszcze przynosi komuś pożytek. Trudno też zauważyć, że "zawijanie" nie musi trwać wiecznie. Pogrążając się w nędznym nastroju trudno również zauważyć tysiące pozytywnych rzeczy, szans i okazji, które towarzyszą „zawijaniu w sreberka”. Co gorsza - na dalszym etapie rozwoju kryzysu przestajemy zauważać, jak wiele tak naprawdę mamy i jak dużo codziennie otrzymujemy - jednym słowem człowiek kisi się sam z sobą i widzi wszystko czarno. Nie wiadomo mi o jakimś uniwersalnym panaceum na kryzys, ale na pewno warto spróbować się wyciszyć i zrelaksować. Brzmi banalnie, ale jest skuteczne. Naprawdę warto się wyluzować, dać sobie na chwilę spokój, przestać się obarczać barwnymi zarzutami, spróbować poskromić swoje wizjonerstwo i odnaleźć przekonanie, że z wielu powodów nasze położenie (niezależnie czy dobre czy złe) jest na obecną chwilę odpowiednie dla nas. Że jest takie jake ma być. Że (niestety albo na szczęście) nie będzie takie zawsze, ale że jednak zawsze można robić coś pozytywnego. I że wprawdzie ”droga jest do nikąd”, ale „czas jest po naszej stronie". Z ciepłymi pozdrowieniami, dla wszystkich, którym wydaje się, że z ich drabiną jest coś nie tak:-)

sobota, 16 lipca 2011

M. Pollan, „Jak jeść – przewodnik konsumenta”

Dzisiaj polecam książkę dotyczącą jedzenia. Wprawdzie przewodników żywieniowych mamy w księgarniach pod dostatkiem, ale książka Michaela Pollana oprócz dobrych rad zawiera też sporą dawkę humoru, która ułatwia ich "strawienie" i sprawia, że na końcu lektury nie mamy w głowie wizji nadchodzącej katastrofy spożywczej lub też innego rodzaju zdarzeń grozy:-). Osobiście trudno mi zaakceptować radykalne albo bardzo wymyślne diety – mój przewód pokarmowy w porozumieniu z nerwowym stanowczo nie zgadzają się z koncepcjami pt. dieta Kwaśniewskiego, białkowa, kapuściana itp. Zapewne wymienione sposoby żywienia znajdują swoich zwolenników. Mój organizm stawia jednak silny opór wszelkim drastycznym działaniom. Poradnik Pollana nie jest może rewolucyjny w swoich tezach, ale przedstawia bardzo wyważone i zdroworozsądkowe wskazówki, których przyswojenie nie wymaga dogłębnego studiowania tablic kalorycznych, obliczeń matematycznych i innych narzędzi, które mogą doprowadzić człowieka do swego rodzaju nerwicy i odebrać mu radość jedzenia:-) Recenzję książki wraz z jej fragmentami można znaleźć na  TUTAJ













Michael Pollan, "Jak jeść? Przewodnik konsumenta", Wydawnictwo Poradnia K, 2010

środa, 6 lipca 2011

Zajęcia wtorkowe w Fit Your Life

Uwaga! Uwaga! Mówi się:-)
Z powodu zaistniałego wczoraj zdarzenia dźwiękowo-akustycznego zajęcia wtorkowe w "Fit Your Life" zostały przeniesione na godzinę 19:10. Oficjalna informacja powinna zostać niebawem opublikowana na stornie klubu. W razie wątpliwości, proszę też zasięgnąć informacji na recepcji.

niedziela, 12 czerwca 2011

A. Świerzowska, "Joga. Droga do transcendencji"

Książka Agaty Świerzowskiej to przystępne opracowanie naukowe dotyczące historii i filozofii jogi od czasów Wed do współczesności. Jest to rodzaj kompendium, które jak każda tego typu pozycja charakteryzuje się krótkimi rozdziałami o sporym zagęszczeniu faktów najczęściej nie poddanych drobiazgowej analizie. Dla osób, które chcą jedynie nabrać ogólnej orientacji w temacie lub po prostu uporządkować posiadane już informacje ta właśnie forma może okazać się jednak bardzo przydatna. Ponadto na końcu każdego rozdziału autorka umieściła sporą bibliografię polsko- i anglojęzyczną dotyczącą poszczególnych zagadnień, co znacznie ułatwia eksplorowanie wybranych tematów. 

To co jest dla mnie szczególnie cenne, to fakt, że na pierwszy plan wyłania się w książce niezwykle szeroka perspektywa definiowania pojęcia jogi, określająca bogactwo jej znaczeń uzależnionych od konkretnego kontekstu historycznego, filozoficznego, kulturowego i społecznego (czym innym jest więc zabarwiona religijnie joga czasów Upaniszad, a czym innym pozbawiona tego kontekstu joga współczesna z jej różnymi skupionymi na aspekcie psychofizycznym odmianami takimi jak hatha joga, asztanga, winjasa czy power joga). 

Szczególnie ciekawe są rozdziały dotyczące najważniejszych propagatorów jogi, ich działalności oraz sposobu przekazywania i dostosowywania tradycji jogi do aktualnych potrzeb społecznych. Warto też sięgnąć do osobnego rozdziału poświęconego historii jogi w Polsce - możemy się tu na przykład dowiedzieć , że polskim pionierem jeśli chodzi o jogę był prof. Wincenty Lutosławski - stryj znanego kompozytora Witolda Lutosławskiego (zwykle jako pierwszego polskiego jogina wymienia się Tadeusza Paska zupełnie pomijając osobę prof. Lutosławskiego). 

Polecając tę książkę, przytoczę umieszczone w niej słowa Swamiego Vivekanandy - jednego z najważniejszych propagatorów jogi:
"Zgodnie z nauką jogi wszyscy jesteśmy geniuszami, jeśli tylko odpowiednio mocno się postaramy"
Pozdrawiam :-) 













Agata Świerzowska "Joga. Droga do transcendencji", Wydawnictwo WAM, Kraków 2009

Cisza mówi. Mucha też mówi

Wróciliśmy z tygodniowego odosobnienia. Cóż, każdy ma taki urlop na jaki zasłużył:-) Po tygodniowym milczeniu dźwięki nabierają niezwykłego wymiaru. Człowiek słyszy ptaka. Człowiek słyszy siebie. Człowiek słyszy głębię. I najważniejsze - człowiek słyszy muchę. Następnie człowiek wraca i widzi, że jego ulubiony Sąsiad również słyszy muchę. I tak następuje milczące, internetowe porozumienie. Sąsiedzie drogi - to jest cudowne! Dzięki:-)

wtorek, 31 maja 2011

Dzień Dziecka jak najbardziej

Jak najbardziej wszystkiego najlepszego dla dużych, małych i tych całkiem nowo przybyłych:-)

wtorek, 3 maja 2011

David Swanson o wewnętrznej sile

O płynącej z jogi sile - do bycia sobą i bycia z innymi.



Chyba Henry David Thoreau powiedział: "Niektórzy ludzie mówią, że w amoku uciekłem od społeczeństwa. Odpowiadam wtedy, że po prostu pozwoliłem społeczeństwu uciec w amoku ode mnie". Byłem dziwakiem - mieszkałem w Huston w Teksasie, w 1969 i ćwiczyłem jogę, w czasach kiedy była ona tam całkowicie nieznana. Dawało mi to jednak coś, co sprawiało, że czułem się dobrze. Mówiłem więc sobie: "W pewnym sensie wykonując swoją praktykę nie jesteś sam. Na świecie jest mnóstwo ludzi ćwiczących jogę". Z drugiej jednak strony joga jest samotną podróżą - każdy ma swoją własną osobistą relację z jogą i jest to pewne narzędzie. Nie oznacza to wcale, że trzeba separować się od społeczeństwa - nadal jestem zależny od społeczeństwa, a z wszystkich moich przyjaciół tylko nieliczni zajmują się jogą. Ludzie zawsze mają opinię na nasz temat i nic na to nie poradzimy. Nie jesteśmy w stanie przeżyć życia tak, aby zadowolić wszystkich dookoła. Dlatego trzeba znaleźć swoją prawdziwą ścieżkę i nią podążać. Joga dała mi siłę - wewnętrzną siłę. Myślę, że nie miałbym jej, gdybym nie ćwiczył jogi. Nigdy nie używałem narkotyków, nigdy w życiu nie piłem - nie żebym był całkowicie przeciwny tym rzeczom - po prostu joga dała mi coś, co sprawia, że czuję się lepiej, kiedy ćwiczę. Praktyka jogi oznacza, że nadajemy większą wartość życiu - że wnosimy coś w nasze życie, a nie przestajemy być, kim byliśmy. Po prostu włączamy jogę w to, co jest.

wtorek, 26 kwietnia 2011

David Swenson o panowaniu nad schematem

O nieszablonowym spojrzeniu na problemy i przeciwności. O tym dlaczego są ważne i jak je można wykorzystać. I jeszcze o kilku istotnych sprawach.


Jeśli pragniesz zmiany, musisz ją zainicjować, zamiast czekać aż zmiana sama przyjdzie do Ciebie i zacznie na Ciebie wpływać. Musisz dokonać wyboru, innego wyboru, zmienić swoje schematy - na początek wystarczy zmienić coś małego. Przełam swoją codzienną rutynę, spróbuj czegoś nowego, podejmij jakieś wyzwanie. Myślę, że prawdziwym testem dla każdego z nas oraz naszej dojrzałości są przeciwności. Wszyscy dysponujemy pewnymi narzędziami, których używamy w życiu. Umiejętność posługiwanie się tymi narzędziami w momencie, kiedy sprawy nie układają się tak jak powinny stanowi prawdziwy test. Jest wspaniale, kiedy wszystko przebiega bezproblemowo, ale jeśli chcesz podejmować wyzwania i chcesz się rozwijać, musisz zrobić krok w nieznane. Przychodzi mi na myśl cytat z Einsteina o tym, że czasem możemy być wyszydzani z powodu swojego działania, ale jeśli naprawdę czujemy siłę w tym, co robimy, to będziemy je kontynuować mimo wszystko. Nie jestem w stanie dokładnie przytoczyć słów Einsteina, ale powiedział mniej więcej, że "Wspaniałe umysły zawsze trafią na silny opór ze strony umysłów przeciętnych i miernych". Musisz więc być przygotowany na to, że jeśli robisz coś innego, nie wszyscy będą Cię lubić. Ludzie mają też różne pomysły na to, co powinieneś lub czego nie powinieneś robić - możesz spokojnie przyjąć je wszystkie do wiadomości i na koniec dnia zrobić jednak kolejny krok w kierunku, który jest dla Ciebie pasją. Przejmij też odpowiedzialność za swoje działanie - nie bądź lekkomyślny lub nieodpowiedzialny. Musisz być odpowiedzialny za wszystko, co robisz na swojej drodze.

poniedziałek, 25 kwietnia 2011

David Swenson - przyśpiewka wojskowa:-)

Na ostatnich zajęciach pewien stały bywalec założył na głowę kask ochronny używany na zajęciach z boksu lub innych walk i z poważną miną oświadczył, że przecież wiadomo, że zajęcia jogi są bardzo niebezpieczne i trzeba ćwiczyć w kasku. W tym samym momencie trafiłam na zdezorientowany wzrok jakiejś osoby, która była na jodze pierwszy raz i chyba nie bardzo wiedziała, co o tym wszystkim sądzić. Humor sytuacyjny to obok absurdalnego mój faworyt:-) Nawiązując do tego epizodu i pozostając w duchu walecznym zamieszczam poniżej przyśpiewkę wojskową Davida Swansona jednego z najbardziej znanych nauczycieli ashtanga jogi na świecie. Nawet jeśli ktoś nie zna angielskiego, to może wyłapać doskonałą demonstrację oddechu ujjayi (zwycięzcy). Bezcenne:-)

piątek, 22 kwietnia 2011

Wesołych Świąt

Dobrych, spokojnych Świąt - z odpoczynkiem i zadowoleniem z tego, że słońce świeci. Po prostu. Nie znajdując większej ilości słów, puszczam Zajączka - jak poniżej:-)

piątek, 8 kwietnia 2011

Joga w czasie ciąży - I trymestr

W pierwszym trymestrze ciąży ćwiczenia jogi powinny być wykonywane wyjątkowo łagodnie i zawsze po konsultacji z lekarzem! W przypadku jakichkolwiek komplikacji zdrowotnych zaleca się przerwę w ćwiczeniach w tym okresie. Jeśli jednak możemy kontynuować praktykę i ćwiczymy z grupą ogólną, zwracamy uwagę na swoje reakcje i dbamy o własny komfort. Asany szczególnie polecane w tym okresie to:
trikonasana
parsvakonasana
virabhadrasana II
parsvottanasana
prasarita padottanasana
ardha uttanasana z oparciem rąk o krzesło lub drabinkę
utthita hasta padangusztasana II

baddha konasana
upavistha konasana
virasana
adho mukha virasana 

adho mukha svastikasana z głową i łokciami opartymi na krześle
supta virasana
 
supta padangusthasana II z paskiem 
viparita karani
setubandha sarvangasany 
savasana

czwartek, 31 marca 2011

Prima Aprilis

Miał być ciąg dalszy o jodze dla pań w ciąży, ale będzie innym razem. Dziś coś na jutro i na inne dni  właściwie też. Tak półżartem o tym, że "wystarczy tylko ruszyć się":-)

piątek, 25 marca 2011

Wczasy z naturą i jogą

Miłośnikom polskiego morza oraz aktywnego wypoczynku gorąco polecam "Wczasy z naturą" organizowane przez klub "Galeria Fitnessu" z Tarnowskich Gór. W programie m.in. codzienne zajęcia łagodnej i rewitalizującej jogi dla wszystkich prowadzonej z dala od nadmorskich deptaków, w sprzyjającym otoczeniu "Pod Strzechą".

niedziela, 20 marca 2011

Z cyklu "odpowiedzi"

Ten post jest odpowiedzią na poniższe pytanie:
Jestem ciekawa, jakie są opinie przedstawicieli tzw. "zachodniej" jogi na tematy takie jak czakry, przepływ energii, czy bardzo tajemnicze, ale szeroko komentowane w internecie zjawisko budzenia się kundalini:) Mogłabyś napisać coś na ten temat?

Sama chętnie poznałabym jakieś prace naukowe poświęcone tym zagadnieniom. Jeśli trafię na coś ciekawego w tym temacie, to zapewne się podzielę.

W Polsce joga klasyfikowana jest przez MENiS do grupy ćwiczeń psycho-fizycznych i nie ukrywam, że właśnie ten aspekt jogi najbardziej mnie fascynuje, tzn. z jednej strony wpływ jogi na organizm – na wzmocnienie jego sprawności i odporności, a z drugiej strony jej dobroczynne oddziaływanie na samopoczucie poprzez rozwijanie koncentracji, dystansu do siebie, zdobywanie nowej perspektywy postrzegania codziennych zjawisk. Poprzez to dwubiegunowe działanie joga naprawdę w większym bądź mniejszym stopniu łagodzi nasze obyczaje w wielu dziedzinach. Jej fenomen polega jednak wg. mnie głównie na prostocie – na tym, że wszystko, co jest potrzebne do jogi, to kawałek podłogi, dyscyplina, konsekwencja i pokora. Zastosowanie tych trochę staroświecko i może trywialnie brzmiących elementów daje naprawdę bardzo pozytywne rezultaty i nie ma to nic wspólnego z magią i czarami. Należy zwrócić uwagę na fakt, że w tradycyjnych i uznanych szkołach jogi w Indiach dyscyplina odgrywa fundamentalne znaczenie, co jest wg. mnie jedną z istotniejszych wskazówek do zastosowania we własnej praktyce.

Myślę, że jakkolwiek kulturowe i historyczne aspekty jogi są wysoce interesujące, to mieszanie ich, wyrywanie z kontekstu pewnych pojęć, ich powierzchowne traktowanie oraz dosłowne interpretowanie starożytnych tekstów, a tym samym nadawanie jodze ezoterycznego charakteru nie jest do końca odpowiedzialne – chociaż niestety dosyć częste.

Pozdrawiam serdecznie:-)

poniedziałek, 14 marca 2011

Joga w czasie ciąży - wskazówki ogólne

Wykonywanie odpowiednio dobranych asan w czasie ciąży może znacząco wpłynąć na polepszenie samopoczucia głównie poprzez poprawę krążenia krwi, dotlenienie, wzmocnienie mięśni miednicy, uelastycznienie bioder, wzmocnienie kręgosłupa i pozytywny wpływ relaksacji. Osoby, które postanawiają rozpocząć ćwiczenia jogi dopiero w ciąży, powinny jednak mieć na uwadze fakt, że wbrew obiegowej opinii zajęcia jogi (nawet te dla początkujących) wymagają sporego wysiłku. Dlatego też najlepszym rozwiązaniem w tym okresie (szczególnie dla tych pań, które nigdy wcześniej nie praktykowały jogi) jest wybór zajęć specjalnie dedykowanych kobietom w ciąży. Jeśli takie zajęcia jogi nie są dostępne, to moim zdaniem dużo korzystniejsze (w przypadku osób, które wcześniej nie miały nic wspólnego z jogą) będzie skorzystanie ze zwykłej gimnastyki w stylu "aktywna Mama", która często opiera się na łagodnych ćwiczeniach nawiązujących do jogi. Jeżeli jednak naprawdę nie ma możliwości  wzięcia udziału w ćwiczeniach przeznaczonych dla pań w ciąży lub też jeśli już jakiś czas praktykujemy jogę i chcemy kontynuować zajęcia z grupą ogólną to koniecznie należy pamiętać o następujących zasadach:
1. W czasie ciąży zawsze przed wyborem jakiejkolwiek formy ruchu konsultujemy się z lekarzem!
2. Nie forsujemy się i rezygnujemy z przekraczania swoich granic - ćwiczymy tylko na miarę swoich możliwości.
3. Nie wchodzimy w trudne pozycje, mocne skręty, nie przeciążamy mięśni brzucha (pilnujemy, żeby brzuch był rozluźniony, nie ściskamy go, nie wciągamy itp.), nie wykonujemy skoków podczas przejść pomiędzy pozycjami.
4. Nie doprowadzamy do sytuacji, w której wstrzymujemy oddech (żeby np. wytrwać w pozycji - dotyczy to wszystkich, ale szczególnie pań w ciąży)
5. Jeśli jakakolwiek asana powoduje dyskomfort lub napięcie, to albo modyfikujemy ją przez wykorzystanie pomocy (klocków, pasków itd.), albo zupełnie z niej rezygnujemy.
6. Krócej trwamy w pozycjach, robimy częstsze przerwy na odpoczynek.
7. Uważamy, żeby nie dać się ponieść atmosferze grupy - w przypadku ciąży bardziej niż zazwyczaj pilnujemy, aby na siłę nie starać się utrzymać np. tempa grupy lub za wszelką cenę zrobić czegoś, co robią inni.
8. Ćwiczymy uważnie - obserwujemy swoje reakcje i słuchamy intuicji - jeśli w jakimkolwiek momencie czujemy, że coś jest akurat dla nas niewskazane, to nie robimy tego -  nawet jeśli instruktor mówi nam, że takie a takie ćwiczenie jest doskonałe na okres ciąży.
9. Korzystamy z relaksu na końcu zajęć.

W kolejnych wpisach postaram się zebrać dostępne mi informację na temat asan odpowiednich na każdy okres ciąży. Tymczasem poniżej asany szczególnie korzystnie wpływające na organizm w czasie całej ciąży :

baddha konasana
supta baddha konasana

upavistha konasana

dandasana z rękami podpartymi o podłogę
janu shirshasana z użyciem paska
paścimottanasana z użyciem paska a w późniejszych etapach z użyciem siedziska krzesła jako podparcia

Mam nadzieję, że w dobie internetu nie będzie problemu z rozszyfrowaniem nazw:-) Trzymam kciuki za wszystkich nowych Przybyszów, którzy siedzą w brzuchu i dobrze się tam bawią oraz za ich dzielne przyszłe Mamy.

środa, 9 marca 2011

Dzień po Dniu Kobiet

Najlepsze życzenia dla wszystkich Kobiet, a szczególnie tych, które wieczorową porą, nie zważając na warunki atmosferyczne oraz inne przeciwności prawdziwe i wymyślone (te są z reguły najtrudniejsze do pokonania:-)) przybywają na zajęcia jogi. Oby jak najczęściej ogarniało Was uczucie nadzwyczajnego szczęścia ze zwyczajnych powodów.

niedziela, 6 marca 2011

Spotkanie z jogą - 12 marca 2011

Wielowiekowa tradycja jogi jest niewyczerpanym źródłem ciekawych tematów, które można podejmować w kontekście kulturowym, historycznym, filozoficznym, psychologicznym, zdrowotnym, artystycznym i wielu innych. Podczas sobotniego spotkania z jogą chcielibyśmy sięgnąć właśnie do kilku z tych kontekstów. Mam nadzieję, że spotkanie to będzie pożytecznym i miłym sposobem na spędzenie sobotniego przedpołudnia i że być może okaże się pozytywnym wstępem do kolejnych jogowych przedsięwzięć w Tarnowskich Górach. Zapraszam bardzo serdecznie!


środa, 2 marca 2011

Smutek

Któryś ze wschodnich mędrców na pytanie, co należy robić, kiedy człowieka ogarnia straszny smutek, dopowiedział, że należy po prostu płakać. To chyba najlepsza instrukcja obsługi smutku, na jaką zdarzyło mi się trafić - oczywiście przy założeniu, że płaczemy po to, żeby strawić smutek, a nie żeby się w nim pogrążyć. Faktem jest, że smutne emocje zdarzają się i będą się zdarzać. Jak napisał kiedyś Huxley - z psychologicznego punktu widzenia we wszystkich nas nieustannie kule biją:-). Na nic więc zdadzą się poradniki o pozytywnym myśleniu i innych sztuczkach. Najlepsze, co można zrobić ze smutkiem to przyjrzeć się mu, zaakceptować, obejść się z nim troskliwie i spróbować kontrolować zachowania, które z niego wynikają. Najgorsze, co można z nim zrobić, to udawać, że go nie ma. Joga nie sprawi, że smutek zacznie nas omijać. Sprawi jednak, że łatwiej nam będzie zaobserwować jego zwiastuny. Może też pomóc go przetrwać z większą świadomością i uwagą, a co za tym idzie bez popadania w chaotyczne i rozpaczliwe działania. Ostatecznie smutek i radość mają to do siebie, że w końcu mijają i tego należy się trzymać. A poniżej przykład prawidłowego postępowania w przypadku niespodziewanego ataku smutku:

sobota, 26 lutego 2011

"Joga w praktyce. Kurs wstępny". Geeta S. Iyengar

Wszystkim, którzy rozpoczynają samodzielną praktykę jogi w domu i poszukują wskazówek dotyczących wykonywania asan, ich kolejności oraz oddziaływania, polecam książkę Geety S. Iyengar (córki żywej legendy jogi B.K.S. Iyengara) pt. "Joga w praktyce. Kurs wstępny". Jest to zwięzły i przejrzysty podręcznik zawierający opis 49 podstawowych asan wraz z licznymi rysunkami i zrozumiałymi instrukcjami technicznymi. Książka stanowi dobry przewodnik zarówno dla całkowicie początkujących jak i osób bardziej zaawansowanych. Będzie ona również pomocna dla tych, którzy przeszukując internet, gubią się w ogromie różnego rodzaju informacji na temat jogi (od tych bardzo rzetelnych po całkiem powierzchowne) i potrzebują ogólnego zarysu, który pomoże uporządkować znalezione wiadomości i zorientować się, jaką mają one wartość. Wprawdzie nie jest to jedno z tych atrakcyjnych wydań na kredowym papierze i z pięknymi zdjęciami, ale myślę, że akurat w tym przypadku skromna forma pomaga skoncentrować się na tym, co najistotniejsze.












"Joga w praktyce. Kurs wstępny". Geeta S. Iyengar, Polskie Stowarzyszenie Jogi Iyengara Kraków 2010

New Cat On The Blog :-)

Zaktualizowany profil z kotem o idealnie prostej linii kręgosłupa autorstwa Agnieszki Kamińskiej.

niedziela, 20 lutego 2011

Jeszcze o asanie

"Bez względu na to jak wiele razy wykonuje się którąś z nich (asan), w momencie gdy dokonuje się ów akt asana jest czymś całkowicie nowym. Przyjmując którąś z jogicznych pozycji uczestniczymy w czymś, co nigdy wcześniej nie miało miejsca. Stąd też praktyka asan jest jak artystyczna kreacja czegoś, co nie istniało wcześniej i nigdy więcej nie zaistnieje, niczym świeżość chwili. Doświadczając asany mamy szansę być całkowicie w danym momencie, mamy możliwość przenieść naszą uważność na tu i teraz". 

Cytat pochodzi z artykułu Judith Lasater pt. "Ucieleśnienie duszy, czyli o pojmowaniu asany", do którego dotarłam dzięki Agnieszce (za co dzięki wielkie). Pełny tekst znajduje się na stronie Henryka Liśkiewicza. Gorąco polecam osobom, które mają ochotę bardziej zagłębić się w zagadnienie, jakim jest asana.

poniedziałek, 14 lutego 2011

Walentynkowo nieróżowo:-)

Na Walentynki odkurzony kawałek muzyki o tym, że trzeba być silnym, żeby kochać oraz o tym, że Ty i ja jesteśmy stworzeni do tego, by swobodnie żyć sobie w harmonii i świętym spokoju, czego naprawdę szczerze życzę wszystkim joginom i niejoginom:-)

piątek, 11 lutego 2011

Co to jest asana?

Jeden z badaczy jogi, prof. Karl Beier z Uniwersytetu w Wiedniu zadał kiedyś powyższe pytanie jednemu z największych autorytetów hatha jogi B.K.S. Iyengarowi. Odpowiedź brzmiała:

"Asana to proces wchodzenia w pozycję i wychodzenia  z niej. Dzięki balansowaniu (trwaniu) pomiędzy tymi dwoma ruchami umysł osiąga stan wyciszenia".

To, co widzimy zatem na zdjęciach w książkach o jodze, to tak naprawdę nie asany, a część procesu zwanego asaną. Na zdjęciu przedstawiającym człowieka będącego np. w Tadasanie możemy więc zobaczyć tylko część tego procesu. Inaczej mówiąc asana to nie ściśle określona pozycja, którą ma przybrać nasze ciało, ale raczej funkcja, która zostaje spełniona podczas wprowadzania, trwania i wyprowadzania ciała z tej pozycji. 

Sądzę, że zrozumienie tego faktu jest krokiem milowym w zrozumieniu istoty jogi i pozwala raz na zawsze pożegnać się z porównywaniem swoich asan z asanami innych albo tłumaczeniem, że "nie umiem tego zrobić, bo jestem początkujący". "Moja" asana to "moja" asana  - to "mój" proces niepodobny do procesu innych osób właśnie dlatego, że jest "mój" i że jestem w tym a nie innym momencie "mojego" życia. Jeśli faktycznie uświadomimy sobie tę kwestię, to zrozumiemy również jak irracjonalne i w gruncie rzeczy zabawne są próby porównywania lub oceniania swojej bądź czyjejś praktyki. To tak jakby próbować zjeść obiad cudzymi ustami i na dodatek mieć przy tym śmiertelnie poważną minę, bo taka często towarzyszy osobom mającym wagę, linijkę oraz poziomicę w oczach:-)

W czasach, kiedy dosyć mocno jesteśmy uwarunkowani osiąganiem konkretnego efektu (wyniku, rezultatu) bardzo trudno przychodzi nam zrozumienie, że nie "zrobienie" a "robienie" jest celem, a ewentualne osiągnięcie jakiejś pozycji to tak naprawdę skutek uboczny działania. Jak bowiem wytłumaczyć, że wejście w pełny szpagat ma takie samo znaczenie jak zrobienie małego rozkroku?:-) Wbrew temu, co przyjęło się sądzić wyczucie i zrozumienie jogi jest więc łatwiejsze dla osób, które są mniej giętkie i natrafiają podczas ćwiczeń na pewien opór niż dla tych, które mają dużą gibkość. Trudność i opór, które najpierw są a z czasem znikają dają możliwość łatwego zaobserwowanie subtelnego działania jogi oraz jej niuansów - jednym słowem procesu. Jeśli ktoś jest bardzo giętki i z łatwością wchodzi w asany, to zauważenie tego procesu będzie bardziej skomplikowane.

niedziela, 6 lutego 2011

"Tao medytacji. Zajęcia dla początkujących", Jack Kornfield

Wszystkim, którzy prosili o rekomendację literatury dotyczącej medytacji, proponuję lekturę wyżej wymienionej książki. Myślę, że z kilku ważnych powodów jest to pozycja godna polecenia. Po pierwsze autorowi udało się w naprawdę bardzo przystępny i zwięzły sposób opisać istotę medytacji z całą jej genialną prostotą. Po drugie prezentowana technika medytacyjna nie wymaga przynależności do żadnej konkretnej religii i może ją praktykować absolutnie każdy. Po trzecie autor w poszczególnych rozdziałach podaje zrozumiałe instrukcje, które każdy może samodzielnie wypróbować, a do książki dodatkowo dołączona jest płyta CD z nagraniami autentycznych sesji medytacyjnych. Po czwarte Jack Kornfield to osoba o niezwykłej wiedzy, doświadczeniu i życiorysie (doktor psychologii klinicznej, który przez kilka lat wiódł życie mnicha w Tajlandii; jeden z największych propagatorów buddyzmu na zachodzie; zajmuje się pracą naukową; ma żonę i córkę - co z wielu powodów nie pozostaje bez znaczenia). Po piąte książka dotyka nie tylko indywidualnych aspektów medytacji, ale także społeczne, co jest bardzo istotne - myślę, że rozwój (fizyczny, intelektualny czy duchowy), który nie prowadzi do integracji ze zwykłym życiem oraz nie wnosi w nie czegoś pozytywnego jest sztuką dla sztuki. Po szóste cena książki jest przystępna. I po siódme wersja polska ukazała się w miłym dla oka zielonym druku:-) Dla orientacji spis treści:

Starożytna sztuka medytacji
Po co medytować?
Korzyści płynące z praktyk medytacyjnych
Medytacja 1.: Kontaktowanie się z oddechem
Medytacja 2.: Praca z odczuciami płynącymi z ciała
Medytacja 3.: Praca z uczuciami i emocjami
Medytacja 4.: Obserwowanie myśli
Medytacja 5.: Medytacja przebaczenia
Medytacja 6.: Medytacja kochającej życzliwości
Medytacja 7.: Medytacja jedzenia
Medytacja 8.: Medytacja chodzenia
Medytacja a odpowiedzialność społeczna
Jak kultywować codzienną praktykę medytacyjną

Rozdział poświęcony korzyściom płynącym z medytacji rozpoczyna się następująco:
"Jednym z najpiękniejszych wizerunków medytacji, jaki kiedykolwiek widziałem, jest plakat uśmiechającego się Swami Satchidinanda, który był wielkim hinduskim nauczycielem jogi. Na plakacie Swami jest przepasany niewielką pomarańczową przepaską biodrową, nosi długą, falistą brodę i stoi, balansując na jednej nodze w klasycznej pozycji z jogi, na desce surfingowej ślizgającej się po wielkiej fali! Pod spodem widnieje napis: >Nie możesz zatrzymać fal, lecz możesz nauczyć się surfować<". 

I taka właśnie jest istota technik medytacyjnych prezentowanych przez autora - nie można zatrzymać fal w postaci niespodziewanych zdarzeń, nachodzących nas emocji i bodźców, ale dzięki uważności można nauczyć się spokojnego i bardziej precyzyjnego reagowania na nie.















"Tao medytacji. Zajęcia dla początkujących", Jack Kornfield, Wydawnictwo Helion, 2008.

Ps. Osobom, które poszukują sposobności do medytacji w tradycji:
- chrześcijańskiej polecam stronę "Światowej Wspólnoty Medytacji Chrześcijańskiej" www.wccm.pl oraz Opactwa Benedyktynów www.lubin.benedyktyni.pl (literatura na podanych stronach)
- zen - książkę Suzuki Roshi "Zen - umysł początkującego"
- buddyzmu tybetańskiego - książkę Tarthanga Tulku "Gest równowagi"
- hinduskiej - książkę Ramana Maharishi "Nauki duchowe"
- islamskiej - książkę Idries Shah "Droga Sufich"

niedziela, 30 stycznia 2011

"O medytacji bez egzaltacji"

Zastanawiając się nad odpowiedzią na pytania dotyczące medytacji trafiłam na fragment tekstu Jacka Santorskiego - jednego z  bardziej znanych autorytetów w dziedzinie psychologii w Polsce pt. "O medytacji bez egzaltacji". Myślę, że wart jest przytoczenia, ponieważ w prosty sposób pokazuje, że wbrew stereotypowym wyobrażeniom (np. że medytacja to oderwanie od rzeczywistości; coś możliwego jedynie w określonym kontekście religijnym; coś wymagającego egzotycznej scenerii, kadzideł itp.) medytacja jest czymś bardzo prostym i dostępnym dla każdego. Santorski pisze:

"Nie znam bardziej racjonalnej, zgodnej z całokształtem mojej wiedzy psychologicznej i fizjologicznej metody umożliwiającej zarządzanie stresem i rozwój inteligencji emocjonalnej niż praktyka uważności, której podstawą jest medytacja (...). Ćwiczenia medytacyjne są wprawkami do życia w jedności tu i teraz z pełnym zaangażowaniem. Do bycia w pełni obecnym. Kultura Zachodu formuje inny styl. W setkach filmów widzimy sceny, gdy głowa rodziny przy śniadaniu przegląda gazetę, zerka na włączony telewizor i podpisuje uwagę w podsuwanym właśnie przez któreś z dzieci dzienniczku. Odwołujemy się do napoleońskiej podzielności uwagi. Jesteśmy rozproszeni, co oddziela nas od bólu i prawdy o sobie samych. W zagonieniu uciekamy od spotkania ze sobą, które w pierwszym podejściu nie musi być przyjemne. Zagłuszamy stres zamiast się z nim zmierzyć (...). Nie zmienimy naszej kultury (...). Możemy jednak przejąć coś z mądrości Wschodu. Jeśli chcesz się przełamać, nauczyć czegoś nowego, znaleźć w sobie rezerwy energii czy pomysłowości, stawaj się jednym z tym, co robisz. Ćwiczysz - ćwicz. Biegasz - biegaj. Pracując - pracuj. Nie oddawaj się marzeniom. Nie rozwiązuj równocześnie problemów całego świata (...). Niech świadomość, uwaga będą właśnie tu, gdzie jesteś - przy tym, co robisz".

Myślę, że powyższy cytat jest dobrym punktem wyjścia, dla wszystkich, którzy zastanawiają się, czym jest medytacja, jak medytować, co jest do tego potrzebne. Po prostu - chyba najlepiej zacząć od uświadomienia sobie codziennych czynności oraz wykonywania ich z uwagą i starannością (być może okaże się, że coś, co robimy nawykowo i bez zastanowienie się, można wykonać lepiej, inaczej albo w ogóle odkryjemy, że jakaś czynność jest zupełnie niepotrzebna i działamy rutynowo, tracąc niepotrzebnie energię). Joga jest tu niezwykle pomocna, ponieważ zazwyczaj wchodząc w asanę, musimy całkowicie się na niej skoncentrować, a nasz umysł może wreszcie odpocząć od "napoleońskich" obyczajów. Temat będzie jeszcze rozwinięty w następnych postach. Tymczasem tyle tytułem "nieegzaltowanego" wstępu:-)

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Dlaczego tym razem joga bez muzyki?

"Kiedy tracisz kontakt z wewnętrzną ciszą, tracisz kontakt ze sobą. Kiedy tracisz kontakt ze sobą, zatracasz się w świecie". Eckhart Tolle, "Cisza przemawia"

Cisza to jedno z najprostszych i najdoskonalszych narzędzi stwarzających optymalne warunki do samoobserwacji i rozwoju. Jest dobrym tłem, na którym wyraźnie widać myśli, emocje, intencje itd. Bywa, że z tego powodu jest dla niektórych nie do zniesienia - bo obnaża np. samotność, pustkę, brak pomysłu na życie, negatywne pobudki działania, ociężałość psychiczną, niechcianą rutynę, brak tematu do rozmowy z kimś, z kim ten temat powinien być, a więc konfrontuje nas ze sprawami,  z którymi należałoby się rozprawić. Dla kogoś, kto nie ma na to ochoty, może być więc dosyć uciążliwa. Stąd m.in. bierze się chyba trend do zagłuszania ciszy - tak na wszelki wypadek. Żeby w razie czego było hucznie, dziarsko i wesoło - i w ogóle choćby nie wiem jak podły towarzyszył nam nastrój, to ma wyglądać tak, jakby dosłownie i w przenośni "wszystko grało":-) Tym sposobem "coś leci" właściwie w większości miejsc publicznych (marketach, biurach, poczekalniach, na dworcach itd.). Nie wiem, czy to źle czy dobrze. Na pewno wiem jednak, że często na płaszczyźnie czysto fizycznej jest to dosyć męczące, a cisza zaczyna stawać się produktem ekskluzywnym. Dlatego preferuję zajęcia jogi bez tła muzycznego. Nie tylko dlatego, że z założenia muzyka do jogi po prostu nie jest potrzebna, ale też dlatego, żeby chociaż przez te kilkadziesiąt minut w tle mieć po prostu ciszę.

Poza tym w jodze chodzi między innymi o wewnętrzny spokój i bynajmniej nie o spokój rozumiany czasem mylnie jako flegmatyczne rozluźnienie, ale raczej o spokój  w znaczeniu wspaniałego, uważnego i trzeźwego stanu, który pozawala nam działać rozważnie; który czyni nas silnymi psychicznie i fizycznie; który wzmacnia nasz system odpornościowy i pozwala nam się rozwijać. Sama cisza nie jest tożsama ze spokojem (kiedy wczoraj Adam Małysz upadł podczas skoku, na trybunach zapanowała cisza, która raczej niewiele miała wspólnego ze spokojem), ale zwykle w dużej mierze ułatwia jego osiągnięcie. Systematyczne i świadome obcowanie z ciszą buduje stabilny spokój, który utrzymuje się później nawet w krzykliwych i hałaśliwych okolicznościach. I to jest naprawdę bezcenne:-)

sobota, 22 stycznia 2011

Post scriptum do zajęć poświęconych biodrom i miednicy


Obszar bioder i miednicy stanowi bardzo złożoną konstrukcję, o czym można się przekonać przyglądając się jakiemukolwiek rysunkowi poświęconemu jego anatomii. Osobiście jako przeciętny użytkownik tego niezwykłego mechanizmu jestem pod jego wielkim wrażeniem - bo przecież niezwykłym jest, że coś tak bardzo skomplikowanego w swej budowie (a mamy tu w wielkim skrócie rzecz ujmując: stawy biodrowe, biodrowo-krzyżowe, połączenie szkieletu nóg ze szkieletem kręgosłupa, cały system mięśni i ścięgien) działa tak po prostu, dając nam każdego dnia możliwość ruchu (nie wspominając już o jego roli w ciele kobiety!). 

David Coulter w "Anatomii Hatha Jogi" pisze, że w trakcie ćwiczeń brzuszno-biodrowych "budzi się w nas energia , którą odczuwamy wszędzie od głowy po czubki palców stóp". Mam nadzieję, że zajęcia w tym tygodniu były okazją do doświadczenia tej energii na własnej skórze:-)

Zachęcając do wszelkich ćwiczeń poprawiających elastyczność i ruchliwość tego obszaru, zamieszczam poniżej muzyczną ilustrację wzorowej mobilności w biodrach i pozytywnej energii, która za nią podąża:-)


środa, 19 stycznia 2011

Joga a jazda konna

Katja Kellner w książce na temat elementów łączących jogę z jazdą konną pisze:

"Czułam, że konie, na których jeździłam doskonale odczytywały mój nastrój - wiedziały, czy jestem skoncentrowana, skupiona, przestraszona, zmęczona albo nieobecna i zgodnie ze swoją naturą reagowały na każdy z tych różnorodnych stanów. W pewnym sensie było to tak, jakby koń trzymał przede mną lustro, w którym odbijało się moje samopoczucie. Dlatego doszłam do wniosku, że jazda konna tak samo jak joga może być treningiem osobowości".

Dalej Kellner pisze o pozytywnym wpływie jogi na jazdę konną, przejawiającym się przede wszystkim poprzez:
- rozwijanie świadomości ciała oraz koordynacji ruchowej, dzięki którym poprawia się zdolność człowieka do precyzyjnych ruchów (nacisk, przenoszenie ciężaru ciała) i dzięki którym możliwa jest lepsza komunikacja pomiędzy człowiekiem a koniem
- wzrost zdolności koncentracji oraz radzenia sobie z sytuacjami stresogennymi (w szczególności umiejętność skupienia się i racjonalnego reagowania w trudnych okolicznościach)
- usuwanie napięć w ciele, których człowiek nie jest świadomy a które koń błyskawicznie wyczuwa
- ogólne korygowanie sylwetki głównie poprzez fakt, iż joga opiera się na pracy z mięśniami usytuowanymi głęboko w ciele, leżącymi bezpośrednio przy szkielecie - wzmocnienie tych mięśni staje się widoczne m.in w tym, że jeździec przyjmuje ładniejszą, bardziej wyprostowaną sylwetkę.

Książka porusza naprawdę ciekawe zagadnienia dotyczące korelacji jogi i jeździectwa. Ponieważ autorzy od lat zajmują się zarówno jogą jak i jazdą konną w opracowaniu wyczuwa się naprawdę czyste doświadczenie bez zbędnego teoretyzowania:-) 

Niestety nie znalazłam żadnej polskojęzycznej pozycji na ten temat, co jest zastanawiające zważywszy na poświęconą mu sporą ilości książek anglo- i niemieckojęzycznych. Wygląda więc na to, że mamy tu pewną niszę na rynku wydawniczym. Póki co polecam więc książkę w języku niemieckim:-)












Katja Keller i Geron Wimmer, "Zwischen Losgelassenheit und Spannkraft. Besser Reiten mit Yoga".

niedziela, 16 stycznia 2011

Poszukiwania

Joga to poszukiwanie siebie i swojego "sposobu" na zjawisko zwane "ja sam", "moje życie", "moje zdrowie", "moje" i "ja". Poszukiwanie to wymaga dyscypliny, konsekwencji, wytrwałości, ale też poczucia humoru oraz dystansu wobec siebie:-). Przede wszystkim jednak poszukiwanie to jest naszym samodzielnym działaniem i doświadczeniem. Nikt nie wykona za nas np. Chaturangi Dandasany i nikt też za nas nie dowie się, co dzieje dzieje się w naszym ciele i umyśle podczas trwania w tej asanie. Dlatego wspólne zajęcia są ważne, nauczyciel jest ważny, inspiracje są ważne, fachowa literatura jest ważna, ale najważniejsze jest podjęcie osobistego działania i odnalezienie sprzyjającego nam wewnętrznego głosu, który lepiej niż ktokolwiek inny podpowie nam, co jest dla nas dobre, a co nie za bardzo. Dzięki temu możemy nabrać odporności wobec podążania za "jedynie słusznymi" wskazówkami, "nieomylnymi" teoriami, despotycznymi autorytetami itp. Nabierając większej świadomości samego siebie i identyfikując swoje prawdziwe potrzeby, jesteśmy bowiem bardziej skłonni wybierać to, co jest dla nas w miarę optymalne i rozpoznawać sytuacje, w których ktoś próbuje nami manipulować albo zaszufladkować nas w jakikolwiek sposób. 

Zachęcając do eksploracji niezwykłego tematu jakim jest każdy z nas z osobna, przytaczam przypowieść suficką z Mułłą Nasreddinem w roli głównej. Mułła jest postacią nietuzinkową - nie da się go nijak sklasyfikować ani podsumować, ale jego samoświadomość i sposoby na życie budzą mój wielki entuzjazm i respekt:-)

"Mułła Nasreddin jest zarówno głupcem, jak i mędrcem. Pewnego dnia był w swoim ogrodzie, sypiąc okruszyny chleba wokół rabat kwiatowych. Podszedł do niego sąsiad i zapytał:
- Mułło, dlaczego to robisz?
Nasreddin odparł:
Och, robię to, żeby tygrysy trzymały się z daleka.
Sąsiad powiedział:
- Ale w promieniu tysięcy mil nie ma tygrysów.
Nasreddin rzekł:
- Skuteczne, prawda?"

I tak to wygląda. Niech "tygrysy" w postaci negatywnych zdarzeń i zjawisk trzymają się od nas z daleka:-)

czwartek, 6 stycznia 2011

Zasada ahimsy w jodze

Według encyklopedii jogi Georga Feuersteina termin ahimsa, tłumaczony najczęściej jako "niekrzywdzenie", "niezadawanie gwałtu" oznacza "zasadę całkowitego powstrzymania się od krzywdzenia innych istot, zarówno fizycznego, mentalnego jak i słownego". Ponieważ bez wątpienia zaliczamy się do zacnego kręgu istot, praktyka ahimsy odnosi się również do nas samych :-). Dlatego też warto zastanowić się, jakimi działaniami wyrządzamy sobie krzywdę i czy może nie warto byłoby zrezygnować z niektórych z nich.

Na płaszczyźnie fizycznej brak ahimsy może przejawiać się np. poprzez nadmierne forsowanie się podczas ćwiczeń lub zupełny bezruch, przejadanie się lub maltretowanie drakońskimi dietami, faszerowanie się używkami (alkoholem, nikotyną) lub innymi wytworami laboratoriów chemicznych,  przykładowo w celu szybkiego osiągnięcia jakiegoś wymyślonego przez nasz umysł celu (schudnięcia, nabrania masy mięśniowej, zaśnięcia, obudzenia się itd.).

Na płaszczyźnie mentalnej  brak ahimsy objawia się przez zbyt surowe traktowanie samego siebie, ostrą samokrytykę i nieustanne ocenianie ("jestem głupi", "jestem za gruba", "jestem słaby psychicznie" itd), świadome lub nieświadome robienie z siebie ofiary (w pracy, szkole, rodzinie), tkwienie w toksycznych relacjach, pielęgnowanie błędnych stereotypów na swój temat ("nic mi nigdy nie wychodzi", "już zawsze będę miał mało pieniędzy", "jestem mało odporny i łapię wszystkie choroby"), zamartwianiem się, niezdrowe ambicje.

Ponieważ słowa są ekspresją myśli, przykłady na brak ahimsy na płaszczyźnie słownej pokrywają się z tymi na płaszczyźnie mentalnej.
Naprawdę warto zastanowić się, co w naszym indywidualnym i niepowtarzalnym przypadku stoi w sprzeczności z zasadą ahimsy, jakie nawyki są dla nas szkodliwe, z jakich zachowań warto byłoby zrezygnować.

Mahatma Gandhi rozpowszechniał zasadę ahimsy na arenie politycznej. Jeśli nawet w tak niesprzyjających i trudnych okolicznościach, w jakich przyszło mu działać, zasada ta prowadziła go ostatecznie do sukcesów, to można sobie tylko wyobrazić, jak wielkie korzyści może ona przynieść na arenie osobistej.


Ps.Wdażanie ahimsy na płaszczyźnie mentalnej można rozpocząć po prostu przestając się martwić. Nawiązując więc do Boby’ego: „Don’t worry”