poniedziałek, 17 listopada 2014

Fotorelacja z warsztatu z Mikko i Heleną 13-14.11.2014


Trzy inspirujące dni z Mikko Seppinenem i Heleną Melkjorsen z Mysore Yoga CPH (www.mysoreyogacph.dk), którzy przyjechali do Polski na nasze zaproszenie i poprowadzili warsztat w Parku Wodnym. Wspaniali nauczyciele, zaskakująca frekwencja (łącznie ponad 40 uczestników!), niesamowite zaangażowanie praktykujących i piękne przesłanie warsztatu. Przesłanie, że dużo istotniejsze od praktyki zaawansowanych serii asztangi jest integracja jogi ze swoim codziennym życiem poprzez praktykę życzliwości, empatii i hojności. Świat dzisiaj zdecydowanie potrzebuje ludzi praktykujacych mettę. Dziękujemy wszystkim za obecność i dobry czas spędzony razem.
Fotorelacja znajduje się TUTAJ
Autorem zdjęć jest Marcin Czerwiński

niedziela, 12 października 2014

Jak osiągnąć doskonałość i raz na zawsze uporać się z konkurencją :-)

Tak mógłby brzmieć tytuł biznesowego poradnika o manipulowaniu ludźmi albo o tym, jak być wiecznie pięknym, młodym i bogatym. Najprawdopodobniej gdyby dobrze poszukać w sieci, to może i znalazłoby się coś o zbliżonej treści, bo żyjemy w kulturze, w której liczy się wynik i dążenie do perfekcji. Perfekcja pojęta jako ściganie się z czymś lub kimś przybiera różne formy. Czasem wygląda zabawnie jak "Perfekcyjna Pani Domu", która ściga się z kurzem i daje z siebie wszystko w bezlitosnej walce z osadem kamiennym podstępnie piętrzącym się na bidecie. Czasem wygląda słodko jak organizowane przez dorosłych konkursy i występy dzieci, w których dzieci zachowują się jak dorośli, czyniąc za dość oczekiwaniom swoich rodziców. Czasem jest żenująca jak korporacyjne rozgrywki w wyścigu po tytuł starszego specjalisty w dziedzinie multitask lub też przodownika w największej ilości maili wysyłanych po 23:55 tudzież przed 5:48. Czasem jest groźna jak niefortunne "dociskanie" ucznia w asanie albo jak próba udowodnienia, kto wleje w siebie zaszczytną i największą ilość "setek" na imprezie. Czasem jest krępująca jak internetowe fora i facebookowe profile, na których prawdziwi imienni i bezimienni eksperci, czujący zew posiadania ostatniego słowa potrafią w krótkim czasie wygenerować ponad 100 wrzeszczących, aczkolwiek niewiele zmieniających wpisów. Czasem jest przerażająca jak polityczna walka o władzę kończąca się działaniem zbrojnym. Doskonałość zawiera się dziś w słowie "więcej": pieniędzy, tytułów, szkoleń rozwoju osobistego, zadań do wykonania itd. I najważniejsze: "więcej" zawsze występuje w towarzystwie słów "od kogoś". Z czasem to "więcej"  przeradza się w "więcej" chaosu, poczucia bezsensu, zmęczenia, frustracji, agresji.

Tymczasem doskonałość można rozumieć zupełnie inaczej, zdrowiej, spokojniej i bardziej humanitarnie. Według Bhagawadgity najważniejsze w drodze do perfekcji jest odkrycie powodu, dla którego się urodziliśmy. Odkrycie, co jest naszym powołaniem, jakie działanie jest zgodne z naszą naturą, czyli odkrycie co jest naszą Dharmą. A doskonałość pojawia się już przez sam fakt jej realizowania. Przez fakt nie uciekania od swojego powołania, nawet jeśli jest ono trudne. Doskonałość osiągamy po prostu, kiedy "robimy swoje" i nie załamujemy się kiedy nie wszystko nam wychodzi, ani też nie oczekujemy specjalnego aplauzu, kiedy wychodzi nam świetnie.

"Każdy może osiągnąć doskonałość całym sercem pełniąc swe własne, z naturą jego zgodne zadanie. Posłuchaj o Ardżuno, jak zdobywa doskonałość człowiek, który powołaniu swemu jest wierny.
Jedyny, który wszechświat powołał do bytu i wszystkość przenika, uwielbion jest przez człowieka najlepiej własnego zadania rzetelnym spełnianiem, i to go wprost ku doskonałości wiedzie"
Bhagawadgita XVIII 45,46

Nie ma znaczenia, czy naszą Dharmą jest bycie naukowcem, kucharzem, opiekunem dla swoich dzieci albo rodziców, bankowcem, politykiem czy parkingowym. Kiedy z jak najczystszą intencją i uważnością, by nikomu nie zaszkodzić robimy to, co czujemy, że jest zgodne z naszą naturą, to wszystko zaczyna krążyć wokół nas. Mamy wrażenie, że coś nas wspiera. I nawet kiedy napotykamy na trudności, to mimo wszystko mamy przekonanie, że jesteśmy we właściwym miejscu i czasie. Kiedy wypełniamy swoją Dharmę,  nasze potknięcia i pomyłki nie dołują, a są okazją do rozwoju. Uwalniamy się od obsesyjnej wizji perfekcji, bo podświadomie czujemy, że wykreowana przez nasz umysł perfekcja nie istnieje.

"Od przyrodzonego obowiązku nie należy się uchylać, o synu Kunti, choćby wykonanie jego było pełne usterek. Wszystkie poczynania człowieka są jak ogień dymem, niedoskonałością przyćmione"
Bhagawadgita XVIII 48 

Podążanie swoją Dharmą w cudowny sposób uwalnia nas też od porównywania się z innymi i od obaw przed konkurencją. Czujemy, że może nie jesteśmy doskonali, ale mamy w sobie wyjątkowość, która odróżnia nas od innych i sprawia, że tylko my możemy iść przypisaną nam ścieżką. Nie ma drugiej osoby, która może to zrobić, tak samo jak my nie możemy iść ścieżką kogoś innego. To niemożliwe. Porównywanie się do innych staje się bezsensowne, bo to jakby porównywać dwa płatki śniegu i próbować stwierdzić, który jest ciekawszy. Kiedy naprawdę zrozumiemy ten fakt na poziomie serca, umysłu i całego ciała, to potrzeba porównywania się i rywalizowania z innymi co najwyżej nieźle nas rozbawi :-)

I to właśnie jedna z wielu absolutnie oczyszczających i transformujących mądrości Bhagawadgity.

środa, 1 października 2014

Świadomy oddech

Świadomy oddech jest jak dobre uziemienie. Ściąga nas na ziemię z radżasowego bujania w obłokach swoich myśli, odruchów, wzruszeń, namiętności, gwałtownego pędu do przodu i niezrozumiałego ruchu wstecz. Świadomy oddech chociaż na chwilę łagodnie uwalnia nas od własnych ułomności, ograniczeń rozumienia i działania, niskich pobudek, sprzecznych doznań i niemocy. Świadomy oddech nic nie kosztuje i jest zawsze pod ręką:-) Zanim więc w tym tygodniu wybuchniemy, ocenimy, osądzimy, obwieścimy światu swoją jedynie słuszną rację lub zrobimy coś niezbyt sympatycznego - weźmy kilka świadomych oddechów. To działa!

czwartek, 11 września 2014

Jak daleko zajdziesz...

Takie uzupełnienie do wczorajszych zajęć w Parku Wodnym, za które jak zwykle wielkie dzięki - bez obrazka, bez super foty, bez fajerwerków, bo czasem najprostszy przekaz jest najlepszy. Uściski :-)

"Jak daleko zajdziesz w życiu zależy od bycia czułym w stosunku do młodych, współczującym w stosunku do osób w podeszłym wieku, wyrozumiałym w stosunku do tych, którzy się o coś starają i tolerancyjnym względem słabych i silnych. Ponieważ pewnego dnia będziesz każdym z nich"
George Washington Carver

sobota, 16 sierpnia 2014

O wzlotach i upadkach, które nie są wzlotami i upadkami

Kiedy pojawia się problem, pojawia się też odruchowa reakcja jego zwalczenia. Zwalczanie to stawianie oporu, intensywna chęć pozbycia się czegoś w naszym mniemaniu negatywnego. Nie ma znaczenia, czy jest to spadająca jak grom z jasnego nieba choroba, kłopoty finansowe, trudności w pracy albo w rodzinie. Automatyczną reakcją umysłu jest spięcie ciała i wyrzut potężnej dawki kortyzolu, który w dużym stężeniu utrzymuje nas w nieustannym nastroju "walcz albo uciekaj", a w rezultacie powoduje dalsze dolegliwości zdrowotne. Poddając się temu nieświadomemu schematowi udało mi się wyhodować kilka schorzeń, którymi nie ma się co chwalić i które do dziś od czasu do czasu dają o sobie znać. 

Dopiero po kilku latach praktyki asan i uważności dotarło do mnie, że walka nie ma sensu i że nie tędy droga, bo im bardziej czemuś stawiam opór, tym bardziej to coś napiera. To jak wchodzenie na siłę w asanę, na którą nie jest się gotowym - im bardziej się usiłuje, tym bardziej jest to niemożliwe i tym większa podatność na kontuzję. I tak dotarło do mnie, że pierwszym krokiem do rozwiązania jakiegoś problemu, jest uświadomienie sobie, że nie jest on ani dobry, ani zły i że właściwie należałoby zamienić słowo "problem" na "doświadczenie" - doświadczenie, które jest jakie jest
Jeszcze nie wiem, czy pozytywne, czy negatywne. Nie wiem tego, bo nie mam i nie mogę mieć pełnego obrazu swojego życia. Nie wiem, czy coś, co wydaje się dzisiaj złe, jutro nie okaże się moim wybawieniem i na odwrót - coś, z czego dziś się cieszę, nie będzie dla mnie za rok uciążliwością. Nie wiem tego, bo znam tylko kawałek swojego planu, ale nie znam jego całej perspektywy. Coś jak na obrazku poniżej - ten na górze przedstawia fragment mojego plan, a ten na dole jego pełny obraz - można go sobie nazwać planem boskim, kosmicznym, absolutnym - wedle upodobań:-)

 
Pewnym jest jednak, że każde doświadczenie jakoś mnie zmienia i mam nadzieję, że jest to zmiana na lepsze. Jeśli przyczepię określonemu doświadczeniu etykietę "złe", przestanę postrzegać je jako szansę do zmiany, a będę widzieć je tylko w kategoriach "wroga". I tak cała moja energia zamiast na próbę zrozumienia szerszego kontekstu pójdzie na stawianie oporu, zwalczanie, napinanie się.

Znana nauczycielka jogi Jackie Nett powiedziała kiedyś w wywiadzie dotyczącym praktyki asan w czasie choroby: "Ucz się ze swojej niemocy". Wierzę, że człowiek najlepiej rozwija się poprzez miłość, radość, szczęście i dobre zdarzenia. Wiem też jednak, że nie zawsze możemy być pewni, które zdarzenie jest dobre. Dlatego myślę, że zanim wpadniemy w spiralę użalania się, złoszczenia się na los, obwiniania się za błędy i ogólnej paniki, warto zachować czujność, spokój i mocne uziemienie w teraźniejszości. Spokój, łagodność i racjonalne działanie tu i teraz dadzą efekty w przyszłości. W końcu - jak widać na załączonym obrazku - w tym kosmicznym planie zawsze wychodzi "jakieś" słońce .

Ilustracja pochodzi z profilu facebookowego Ekhart Yoga.

niedziela, 20 lipca 2014

Jogowe rekordy podczas jogi w parku - czyli film, fotorelacja i relacja


DO OBEJRZENIA FILMU ZAPRASZAM TUTAJ
DO OBEJRZENIA FOTORELACJI ZAPRASZAM TUTAJ
DO PRZECZYTANIA RELACJI ZAPRASZAM PONIŻEJ:-)

Podczas dzisiejszych zajęć zupełnie niespodziewanie pobiliśmy kilka tarnogórskich, jogowych rekordów, a mianowicie:
- rekord frekwencyjny - w zajęciach wzięło udział 70 osób, dzięki którym - jak widać na załączonym obrazku w parku na chwilę wyrosło dodatkowych 70 drzew:-)
- rekord słodkości - nasz stół dosłownie uginał się pod ciężarem ciast, owoców i innych maszkietów - jesteście naprawdę super - dzięki za spontaniczną i zupełnie bezinteresowną "słodką" akcję; dziękujemy też Monice i Mateuszowi Lis za stół:-)
- Jadzia z Cafe Silesia (www.sklep.cafesilesia.pl) zaparzyła dla nas 80 kaw, co nie zdarzyło się jeszcze na żadnej imprezie jogowej:-) Dziękujemy Olkowi Koenigowi i Jadzi za wyśmienitą kawę!

Dziękuję za przybycie i stworzenie tak miłej, jogowo-piknikowej atmosfery!


czwartek, 10 lipca 2014

Joga w Parku Miejskim ndz. 20.07.2014, godz. 10:00

Serdecznie zapraszamy na jogę na świeżym powietrzu, dobe ciasto oraz pyszna kawę! Zabierzcie ze sobą matę, koc i jak zwykle dobry humor. Problemy i obniżony nastrój zostawcie na te dwie godziny gdzieś poza parkiem - dobrze im zrobi chwilowa rozłąka, a może gdzieś się zgubią, jak zostaną same:-)

W programie:
JOGA - taka jak zwykle - regenerująca, relaksująca, poprawiająca humor i sprawiająca, że życie zaczyna smakować na maksa:-)
KAWA - kawę będzie serwować Café Silesia - Gryfny Kafyj. Czy coś trzeba dodać? Jeśli ktoś jeszcze nie wie, jak smakuje najlepsza włoska kawa, to zamiast jechać do Włoch, powinien czym prędzej zjawić się na naszej imprezie. Dla wszystkich joginów pierwsza kawa gratis:-)
CIASTO - dostawcami ciasta jesteśmy my sami, więc jeśli ktoś ma jeszcze ochotę dorzucić od siebie jakieś wypieki, to dajcie znać lub po prostu przynieście je ze sobą. Jak ktoś nie potrafi nic upiec, to może przynieść wypieki na twarzy:-)
DODATKOWE ATRAKCJE - zadba o nie jedyna w swoim rodzaju firma FOX IN THE BOX. Jej prezes Mr Fox będzie zupełnie za darmo rozdawał śmiech oraz uściski. Tego nie można przegapić!:-)

DLA TYCH, KTÓRZY NIE ROZUMIEJĄ PO POLSKU - KRÓTKA WERSJA ŚLĄSKOJĘZYCZNA:
Zapraszom Wos na indyjskie wygibasy na świeżym lufcie, fajny kołocz i richtich gryfny kafyj! Biercie ze sobom mata abo deka i dobry humor. Frasunki łostowcie na te dwie godziny kajś poza parkiem - może pierony kajś zniknom abo ftoś je porwie:-) Jak ftoś mo chynci, to niych przyniesie ze sobom jakieś maszkiety, ja? Co by nom stykło. A kafyj bydzie loć Cafe Silesia - richitg gryfny kafyj - piersza szolka blank za darmo.To paczcie tam jako.

Ps. A tak miyndzy nomi, to padom Wom, że ci najsam pierwsi miszczowie jogi, to pochodzili ze Ślonska i dopiero potyn pojechali do Indii, ino sie tym nie asili i bez to nikt ło tym nie wie:-)

środa, 2 lipca 2014

Uważność podczas praktyki asan - autobiografia w pięciu rozdziałach.

Nie odkryję Ameryki stwierdzając, że naszym życiem rządzą nawyki, schematy i przekonania. Nabyte zwykle dawno temu, najczęściej nie zupełnie świadomie, uwarunkowane społecznie i kulturowo są niczym dobrze wgrane oprogramowanie - taki swego rodzaju "Windows", który odpala się sam, kiedy tylko włączamy komputer tj. otwieramy rano oczy. Nasz prywatny "Windows" informuje nas więc, że przykładowo ogień parzy, różowy jest dla dziewczynek a niebieski dla chłopców, życie to walka, że wprawdzie pieniądze szczęścia nie dają, ale zakupy owszem, że prawdziwych mężczyzn już nie ma, a wszyscy muzułmanie to terroryści. Daje nam również wskazówki dotyczące nas samych, np. że mamy lub nie mamy zdolności językowych, że nigdy nie udaje nam się osiągnąć celu lub też odwrotnie, że zawsze musi nam się udać nawet po trupach albo że jak nie wrzucimy na FB zdjęcia swojego śniadania, to będzie znaczyło, że śniadania nie było:-) W zależności od tego, jakie schematy nami kierują, takie sytuacje prowokujemy i przyciągamy w życiu. Jeśli nawyki są dobre, to ten osobisty software służy nam dzielnie i pracuje na naszą korzyść, a my czujemy się spełnieni i szczęśliwi. To jednak bardzo optymistyczna wersja zdarzeń, bo gdzie znaleźć wybrańców, którzy śmiało mogą powiedzieć, że tak właśnie czują się codziennie?

Uważność, rozluźnienie i próba nawiązania kontaktu ze swoim ciałem w praktyce asan może pomóc w uświadomieniu sobie swoich standardowych, automatycznych wzorców myślenia i zachowania. Nie bez kozery mówi się, że na macie widać wszystko i że jaki człowiek na macie, taki w życiu. Szkopuł tylko w tym, że jest to widoczne głównie dla nas samych, a nie dla osób patrzących z zewnątrz. Jak zwykł bowiem powtarzać David Swenson "prawdziwa" joga jest niewidoczna dla oka - nawet na najlepiej wykonanym zdjęciu. "Prawdziwa" joga to po prostu transformacja i stawanie się lepszym, spokojniejszym, bardziej zrównoważonym, empatycznym i szczęśliwym człowiekiem. To uzmysłowienie sobie, co jest we mnie takiego, że myślę, mówię i robię rzeczy, które sprawiają, że się męczę. To trud wyłączenia swojego osobistego automatycznego pilota, który sprowadza nas na manowce. To wreszcie wolność,  lekkość i nowe możliwości, które pojawiają się, kiedy udaje nam się dokonać zmiany na lepsze. Stąd też używając swojego starego oprogramowania można naprawdę opanować najbardziej skomplikowane asany, można wywrócić się na lewą stronę i stanąć na głowie i zupełnie nic nie poczuć. Jeden z moich ulubionych nauczycieli powiedział kiedyś, że jeśli myślisz, że po przejściu wszystkich serii asztanga jogi coś Cię czeka, to jesteś w błędzie, bo nic tam nie ma. To oczywiście wyrwane z kontekstu zdanie, będące pewnym uogólnieniem, ale faktycznie jeśli nie damy sobie na macie szansy na szczerość, konfrontacje ze swoimi ciemnymi stronami, cierpliwość wobec siebie i w końcu na zwykłą akceptację, która daje początek każdej zmianie, to nic nam po balansach, wygięciach i intensywnych, wielogodzinnych praktykach fizycznych.

Mata to miejsce wyjątkowe, osobiste i dające możliwości niesamowitej przemiany, o ile staniemy na niej tacy, jacy jesteśmy - bez mentalnego "makijażu", udawania, pozowania, zasłaniania się swoim statusem, stanowiskiem i bez ukrywania niewygodnych prawd na swój temat. Wszystkim, którzy nigdy nie widzieli swojej maty w takim świetle lub też widzieli dawno temu na fali początkowego entuzjazmu, a potem utknęli w lotosie dewastując sobie rzepki kolanowe (przyznaję, że piszę te słowa też do siebie:-)), życzę właśnie takiego spojrzenia na ten intrygujący kawałek antypoślizgowej gumy. Podsumowując rolę uważności podczas praktyki, chciałam nawiązać do tekstu, który moim zdaniem genialnie obrazuje, dlaczego warto przyjrzeć się swoim przekonaniom, automatyzmom, nawykom. Obyśmy wszyscy jak najczęściej lądowali w swoim autobiograficznym rozdziale V:-)

AUTOBIOGRAGIA W V KRÓTKICH ROZDZIAŁACH
ROZDZAŁ I
Spaceruję ulicą.
W chodniku jest głęboka dziura.
Wpadam w nią.
Jestem zagubiona, bezsilna.
To nie moja wina... (Zawsze mam pecha. A może to wina moich genów, że wpadłam do tej dziury?)
Czuję się okropnie. Panikuję i zachowuję się chaotycznie.
Zajmuje mi wieczność, żeby wydostać się na zewnątrz.

ROZDZAŁ II
Spaceruję ulicą.
W chodniku jest głęboka dziura.
Udaję, że jej nie widzę.
Wpadam znowu.
Nie mogę uwierzyć, że znowu jestem w tej samej sytuacji.
Ale to nie moja wina.
Nadal zajmuje mi dużo czasu, żeby wydostać się na zewnątrz.

ROZDZAŁ III
Spaceruję ulicą.
W chodniku jest głęboka dziura.
Widzę ją.
Mimo to znowu wpadam... to nawyk.. ale moje oczy są otwarte.
Wiem, gdzie jestem.
To moja wina.
Szybko wydostaję się na zewnątrz.

ROZDZAŁ IV
Spaceruję ulicą.
W chodniku jest głęboka dziura.
Mijam ją.

ROZDZAŁV
Spaceruję inną ulicą.

Na podstawie: Portia Nelson "Autobiography in Five Short Chapters".

piątek, 20 czerwca 2014

Po wyjeździe jogowym do Czorsztyna:-)

Wróciliśmy. Okolice Jeziora Czorsztyńskiego są przepiękne. Poranne mgły nad spokojną taflą jeziora, gra świateł wieczorem, a to wszystko otoczone majestatem gór i cudowną ciszą przerywaną od czasu do czasu głośnym dokazywaniem stada owiec, które przechadzało się pod naszymi oknami:-) Joga w takim otoczeniu miała niezwykły smak. Poniżej zdjęcie, które moim zdaniem najlepiej podsumowuje nasz wyjazd. Po praktyce jogi, po medytacji życzliwości, po ciężkiej pracy nad tym, żeby chociaż trochę odpuścić sobie i innym, człowiek wprawdzie nie lewituje, ale naprawdę czuje, że jest mu lżej i że otwierają się przed nim nowe możliwości:-)
Dziękuję moim wyjątkowym joginkom za serdeczność, humor, entuzjazm oraz zaangażowanie podczas zajęć.

Wszystkich zapraszam na jogę w przyszłym tygodniu wg. normalnego planu.
Ps. A na zdjęciu Madzia:-)

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Z cyklu przygody Joginki Kalinki: jak znaleźć motywację do praktyki podczas upału?

Aby znaleźć motywację do praktyki podczas takiego upału jak dziś, należy spojrzeć na załączony obrazek, z którego wynika, że nawet niedźwiedzie o grubym futrze przyszły na jogę (nie wspominając już o pannie w grubych, różowych skarpetach!), więc nie wymiękać tylko przybywać od dziś do czwartku:-)















Na zdjęciu znane już większości jogowe dziecko* - Kalinka w swojej ulubionej asanie oraz w towarzystwie innych zacnych joginów. 

*jogowe dziecko - w tym przypadku dziecko, którego Mama całą ciążę praktykowała jogę:-)

środa, 28 maja 2014

FeetUp - czyli jedna z metod postawienia świata na głowie:-)

Wczoraj dotarła do mnie prosto z Monachium wielka paczka pełna krzesełek FeetUp®. Tym, którzy mieli już okazję skorzystać z krzesełka na moich zajęciach, nie trzeba wiele tłumaczyć:-) Dla tych, którzy stykają się z nim pierwszy raz, zamieszczam poniższe zdjęcie: dokładnie tak wygląda krzesełko FeetUp® oraz człowiek, który go używa:-)


















"Feet up" oznacza "stopy w górę". Krzesełko jest super, bo:
- umożliwia wejście w pozycję stania na głowie nawet osobom z problemami w odcinku szyjnym, po kontuzjach, z osteofitami i innymi zwyrodnieniami
- jest również świetne dla osób zdrowych, które normalnie praktykują stanie na głowie - pozycja jest po prostu inna; człowiek wisi sobie niczym nietoperz i to wiszenie jest niesamowicie przyjemne, bezwysiłkowe, ekstremalnie regenerujące i genialne w czasie osłabienia lub choroby
- przynosi ogromne profity zdrowotne również osobom, które na co dzień nie maja nic wspólnego z jogą i tym samym ich ciała pozbawione są szansy na odwrócenie się do góry nogami - szczególne korzyści może przynieść wszystkim spędzającym długie godziny za biurkiem, za kółkiem lub w pozycji stojącej; osobiście uważam, że taki FeetUp powinien stać w pomieszczeniu socjalnym w każdej firmie jako alternatywa dla ekspresu do kawy:-)

O korzyściach zdrowotnych płynących z pozycji odwróconych większość z nas wie, ale dla przypomnienia i dla tych, którzy dopiero zaczynają interesować się tematem wymieniam kilka z nich poniżej:
- szybka regeneracja i odprężenie
- lepsze ukrwienie mózgu, twarzy oraz całego obszaru głowy
- łagodzenie dolegliwości związanych z pracą układu nerwowego i hormonalnego
- wsparcie dla układu trawiennego; ogólna poprawa metabolizmu
- ulga dla zmęczonych nóg
- wzmocnienie odporności
- polepszenie równowagi emocjonalnej i sprawności intelektualnej

Generalnie polecam.
Krzesełka są dostępne od ręki w Tarnowskich Górach.
Koszt: 475zł

Więcej informacji można uzyskać na oficjalnej stronie FeetUp oraz pisząc do mnie na info@jogakasiabaron.pl

Zdjęcie pochodzi z www.feetup.eu

poniedziałek, 19 maja 2014

Różne oblicza ego

Według relacji świadków znamienity jogin Krishnamacharya nigdy nie chwalił swoich uczniów za postępy w praktyce. Był ostry, surowy i nie prawił podopiecznym komplementów z troski o to, aby ich ego nie rosło. Czasy się zmieniły. Szeroko i momentami dosyć dowolnie rozumiana joga przebyła ogromną drogę w czasie i przestrzeni, ulegając temu, czemu ulegają wszystkie zjawiska podczas każdej podróży - większej lub mniejszej transformacji. Zmieniło się tak wiele, że można jedynie snuć wariacje na temat tego, jak zareagowałby Krishnamacharya, widząc facebookowe profile niektórych światowej sławy nauczycieli na zachodzie z ich rozbudowanymi galeriami zdjęć, przedstawiającymi ich samych w zaawansowanych asanach:-) Jednak pomimo tego, co widać w wirtualnym świecie, większości współcześnie praktykujących chodzi nadal o zredukowanie ego. To co pozostało bowiem niezmienne, to przekonanie, że ego jest sprawcą ludzkiego cierpienia. Praca nad własnym ego jest zwykle tak ciężka, że nie oddaje jej ani określenie "górniczy trud", ani "syzyfowa praca", ani też znój, katorga czy harówa. Praca nad własnym ego wymaga uważności snajpera, czujności detektywa, wytrzymałości hutnika, odporności lekarza w przychodni rejonowej w sezonie grypowym, cierpliwości przedszkolanki, wiedzy psychologa i wielu innych atrybutów w zależności od sytuacji:-) 

Dlaczego? Ego przejawia się zawsze w postaci nadmiernej i to jest jego znak rozpoznawczy. W powszechnym rozumieniu przerośnięte ego jest więc: nadmierną pewnością siebie, zbyt wysokim mniemaniem na swój temat, zarozumialstwem, arogancją, nonszalancją, gburowatością. Potocznie kojarzymy je z osobami, które mają jakąś władzę - może być to władza polityczna, finansowa, duchowa, wynikająca z posiadanej wiedzy (np. medycznej, prawniczej) albo z wykonywania zawodu społecznie uznanego za prestiżowy. Wszędzie tam, gdzie ktoś dosłownie i metaforycznie kłania się komuś w pas, powstaje groźba nieokiełznanego rozkwitu ego. Wszędzie tam, gdzie pojawia się idea, że jest się "naj" - najmądrzejszym, najzamożniejszym, najlepiej wykształconym, najbardziej doświadczonym, najbardziej zapracowanym, najbardziej uduchowionym itd. Mimo, że spora część ludzkości jest tego świadoma, to wyłapanie mikrosekundy, w której pojawia się ten stan umysłu jest naprawdę trudne.

Jeszcze bardziej skomplikowana sytuacja ma miejsce wtedy, kiedy ego przejawia swoje drugie oblicze. Towarzyszy mu także nadmiar, ale dla niepoznaki jest to nadmiar innego rodzaju, którego normalnie nie kojarzymy z zachowaniem egoistycznym. Jest to "negatywny" nadmiar: fałszywej skromności, poczucia krzywdy, użalania się nad sobą, obsesyjnego analizowania swoich porażek, przeświadczenia o pechu oraz o tym, że jest się najbiedniejszym, najbardziej chorym, najnieszczęśliwszym, najbardziej samotnym, najbardziej nierozumianym itd. Osoby, u których ego przejawia właśnie to przesadnie "negatywne" oblicze w absurdalny sposób budują swoją tożsamość na osobistej katastrofie. Podświadomie nie dopuszczają do siebie możliwości zmiany, bo czują, że są wyjątkowi i niepowtarzalni właśnie przez swój realny bądź wydumany dramat. Osoby takie często używają kwantyfikatorów wielkich w postaci "zawsze" i "nigdy" ("zawsze będę sama", "nigdy nie awansuję", "zawsze będę mieć problemy z pieniędzmi", "nigdy nie pomoże mi żadna terapia" itd.). Robią to, bo podświadomie obawiają się, że jeśli pozwolą sobie lub komuś na rozwiązanie ich problemu, to utracą swoją odróżniającą ich od innych tożsamość bycia największym męczennikiem, ofiarą, pechowcem itd.

Niezależnie od tego, czy ego przejawia się w nadmiarze "pozytywnym" czy "negatywnym", sprawia, że człowiek staje się więźniem pewnej iluzji, która stopniowo izoluje go od innych ludzi i tak naprawdę od swojej prawdziwej istoty. Kiedy bowiem przykładowo doskonały bankowiec zaczyna w głębi duszy głosić tezę, że z powodu swojego statusu materialnego i zawodowego niewiele ma wspólnego z pracującą w jego banku panią sprzątaczką, to tak naprawdę zaczyna oddalać się nie tylko od istoty ludzkiej jaką jest pani sprzątaczka, ale przede wszystkim od istoty ludzkiej, którą jest on sam. Kiedy natomiast pani sprzątaczka ma o sobie tak niskie mniemanie, że sądzi, iż nie może mieć nic wspólnego z doskonałym bankowcem, to tak naprawdę oddala się nie tylko od niego, ale też od siebie samej. Każde z tych zachowań jest fikcją umysłu i w dalszej perspektywie prowadzi do cierpienia, bo obydwa schematy działania nie mają nic wspólnego z byciem silną i akceptującą się osobą. Jeśli ktoś naprawdę kocha i szanuje siebie, to pracuje nad tym, żeby wyzwolić się z egoistycznych gier. Pracuje nad budzeniem świadomości tego, kim naprawdę jest - nad budzeniem bezwarunkowej miłości do siebie i innych. To naprawdę ciężka praca, bo najtrudniej przyznać się do faktu, że to my sami unieszczęśliwiamy siebie. Warto jednak podjąć ten wysiłek, bo tam gdzie cichnie ego pojawia się po prostu harmonia, zrozumienie, empatia, życzliwość, a więc wszystko to, co sprawia, że jest mniej urazy, obrazy, zarazy:-) Mniej nadęcia, wydęcia i wzdęcia:-) Że przestajemy mieć palącą chęć udowadniania swojej racji, bo nasza racja przejawia się niewerbalnie - w tym kim i jacy jesteśmy na co dzień.

Tekst zainspirowany książką Donalda Evansa pt. "Spirituality and human nature".

środa, 30 kwietnia 2014

Majówka:-)

Taki właśnie widok mamy z okna jednej z moich ulubionych sal, na której jogujemy. Cóż dodać - udanej majówki i niech santosza będzie z Wami:-)


sobota, 19 kwietnia 2014

Wesołych Swiąt

On znowu się pojawił. W tym roku najwyraźniej zabrał się za mięśnie brzucha - sądzę, że podglądał nasze środowe zajęcia:-) Wszystkiego najlepszego dla Was. Miejcie w sobie spokój, siłę i łagodność.

 

piątek, 11 kwietnia 2014

Joga nad Jeziorem Czorsztyńskim 14-19.06.2014

Serdecznie zapraszam na jogę nad Jeziorem Czorsztyńskim. Będziemy jogować w Osadzie Czorsztyn - miejscu naprawdę urokliwym, wyróżniającym się pięknym położeniem i wyjątkowym klimatem.

Jeśli będziemy zainteresowani, możemy dodatkowo wybrać się na spływ przełomem Dunajca, pozwiedzać średniowieczne zamki w Czorsztynie i Niedzicy oraz inne warte zobaczenia miejsca. Zwiedzać możemy w grupie, ale jeśli ktoś ma naturę samotnika lub wolałby spędzić chwile tylko z mężem, żoną lub przyjacielem, to może zwiedzać też na własną rękę. Przymus stadny nie obowiązuje:-) Oprócz codziennych zajęć jogi, nie mamy żadnego sztywnego planu i każdy może robić to, na co tylko ma ochotę - nawet jeśli będzie to przysłowiowe leżenie brzuchem do góry. 

To ma być czas tylko dla Was!


Warunkiem rezerwacji miejsca jest dokonanie przedpłaty na konto:
Katarzyna Baron 41 1140 2017 0000 4002 0823 0460 – z dopiskiem „zwrot za jogę”

piątek, 28 marca 2014

Mała poranna joga:-)

Jest godzina 6:05 rano. 
Słyszę dźwięk sms-a. Otwieram i cóż widzę? Widzę poniższe zdjęcia. Oto nasza bezdyskusyjnie najmłodsza joginka, 1,5 roczna Kalinka - córka  Mai postanawia dołączyć do porannej praktyki swojej Mamy. Wyposażona w profesjonalne pieluchomajtki z wizerunkiem lwa wkracza na matę i z chaturanga dandasana przechodzi do psa z głową w dół!  
Ktoś ma jeszcze jakieś pytania?:-)

Dziękuję Mai za zgodę na publikację zdjęć.

poniedziałek, 10 marca 2014

Jamy i nijamy, czyli z przebitą oponą nigdzie nie dojedziemy:-)

Oto koło, które w sposób symboliczny ma z jednej strony przedstawiać bogactwo form jogi, a z drugiej  ich wspólną podstawę i cel (1).
Sprawa jest naprawdę skomplikowana. Jak pisze Marzenna Jakubczak w książce "Poznanie wyzwalające. Filozofia jogi klasycznej" oprócz klasycznej jogi indyjskiej wg. Patańdżalego istnieje wiele odmian jogi w ramach innych systemów (jak buddyzm, dżinizm, tantra czy wedanta) oraz cała gama niesystemowych odmian jogi jak hathajoga, dżńanajoga, bhaktijoga, karmajoga, czy joga integralna. Do tego dochodzą jeszcze współczesne formy jogi powstałe i nadal powstające na zachodzie, co sprawia, że termin joga staje się naprawdę niezwykle pojemny (2). Pewnie bez końca będą trwały zarówno bardzo konstruktywne jak i zupełnie bezproduktywne debaty pomiędzy zwolennikami różnych form, a jogiczni znawcy niejednokrotnie rwać będą włosy na widok tego, kto i w odniesieniu do czego używa określenia "joga", bo przecież ile wspólnego z "prawdziwą" jogą ma fitness-joga albo joga twarzy, no i co tak de facto jest "prawdziwą" jogą? 

Każdy praktykujący jakąkolwiek jogę ma swój cel. Czasami cel ten jest bardzo transcendenty, czasami bardzo nietranscendentny, czasami rozbrajająco przyziemny, a czasami niesamowicie wzniosły. Ktoś może identyfikować się z tradycją swojej szkoły, a ktoś inny z akademickimi badaniami na temat jogi. Jedni wchodzą na matę, bo lubią siebie, a inni, bo nie potrafią ze sobą wytrzymać:-) Dla jednych joga to jedna nieruchoma pozycja - stabilna i wygodna, a dla innych to płynny, dynamiczny ruch, który pomaga budować uważność i świadomość. Czasem też szukamy na macie zwyczajnie spokoju, zdrowia i równowagi, które potem łatwiej nam odnaleźć w codziennym życiu.

Gdziekolwiek wylądowaliśmy w naszych jogicznych poszukiwaniach, warto pamiętać, że zasady etyczne i moralne, czyli JAMY (ahimsa - niekrzywdzenie, satja - prawda, asteja - zakaz kradzieży, brahmaczarja - wstrzemięźliwość, aparigraha - brak przywiązania do rzeczy materialnych) i NIJAMY (śaucza - czystość, santosza - zadowolenie, tapas - zapał, swadhjaja - medytacja, iśwarapranidhana - skupienie się na sile wyższej jakkolwiek ją rozumiemy) to bezdyskusyjna podstawa jakkolwiek rozumianej jogi. Dla mnie to niekończący się temat - temat do studiowania prawdopodobnie do końca życia. Jamy i nijamy to mój osobisty priorytet, bo integralny rozwój - a więc także rozwój duchowy polega dla mnie na stawaniu się człowiekiem, który jest coraz lepszy dla siebie i dla innych. Nie za bardzo interesuje mnie więc jakakolwiek forma samorozwoju, która sprawia, że czuję się kimś niezwykłym - kimś, kto opowiada o tym, ile to lat siedzi w medytacji, a równocześnie jest niemiły i roszczeniowy wobec kasjerki w markecie, mówi i pisze w sposób, który poniża i obraża innych, z premedytacją działa na czyjąś szkodę w biznesie, niewolniczo przywiązuje się do swoich koncepcji i wyobrażeń, nie uznaje kompromisów lub też zawsze musi mieć ostatnie słowo. Jeśli moja praca nad sobą samym - czy to poprzez jogę czy inną formę działania nie będzie prowadzić mnie do zredukowania egoizmu i wszelkich postaci agresji (słownej, myślowej czy też innej), to jest to dla mnie ścieżka prowadząca donikąd.

Jak widać na powyższym obrazku jamy i nijamy to opony kół naszego jogicznego pojazdu - trzeba o nie dbać, sprawdzać, czy mają odpowiednią ilość powietrza i uważać, żeby się nie przebiły, bo z przebitą oponą nigdzie nie dojedziemy:-) 

1. Obrazek pochodzi z książki Marzanny Jakubczak pt. "Poznanie wyzwalające. Filozofia jogi klasycznej", Zakład Wydawniczy NOMOS, Kraków 1999, s. 39. 
2.  Ibidem

niedziela, 9 marca 2014

Fotorelacja z warsztatu "Let's twist again" z Maćkiem Rudzińskim 08.03.2014

Dziękuję za przybycie na warsztat oraz ciepłe przyjęcie naszych Gości. Był nie tylko "twist", ale wręcz "twist and shout":-) Link do pełnej galerii zdjęć znajduje się TUTAJ













środa, 5 marca 2014

O szczęściu nieustannie!

"Każdy musi zapytać siebie samego: Czego tak naprawdę chcę? Czy rzeczywiście chcę być numerem 1? Czy może bardziej chcę być po prostu szczęśliwy? Jeśli pragniesz sukcesu, może się zdarzyć, że poświęcisz dla niego swoje szczęście. Staniesz się ofiarą własnego sukcesu. Nigdy jednak nie staniesz się ofiarą własnego szczęścia"
- Thich Nhat Hạnh

Odpuścić chęć bycia chorobliwie perfekcyjnym, odpuścić zakusy rywalizacji, porównywania i oceniania się, bo znacznie zdrowiej jest być szczęśliwym numerem 100 niż nieszczęśliwym numerem 1:-) Do zobaczenia wieczorem, Wasz numer 1000:-)))

poniedziałek, 3 marca 2014

Ponieważ jesteś czymś znacznie większym

"Suffering is not enough. Life is both dreadful and wonderful... How can I smile when I am filled with so much sorrow? It is natural - you need to smile to your sorrow because you are more than your sorrow"
― Thich Nhat Hạnh

"Cierpienie to nie wszystko. Życie jest zarówno okrutne jak i cudowne. Jak mam się uśmiechać, kiedy wypełnia mnie smutek? To naturalne - powinieneś się uśmiechać, ponieważ jesteś czymś znacznie większym niż Twój smutek"
― Thich Nhat Hạnh

Jak co tydzień zapraszam od dziś do czwartku na moje zajęcia gdziekolwiek Wam pasuje. Jeśli kogoś smutno przygniatają doniesienia serwisów informacyjnych, to zapraszam szczególnie. Spróbujemy złapać trochę równowagi. A jeśli kogoś nic nie przygniata i jest w doskonałym nastroju, to zapraszam jeszcze szczególniej:-) Przybywajcie:-)

sobota, 1 marca 2014

Pięć powodów, dla których warto wchodzić w pełny przysiad

Tłumaczenie artykułu Jamesa Specka pt. "5 reason to full squat" znajdującego się na portalu www.somastruct.com. Orygianalny tekst znajduje się TUTAJ. Gorąco polecam lekturę tego tekstu wszystkim, którzy zadają sobie pytanie, jak to się stało, że "kiedyś to człowiek sobie kucnął bez problemu, a teraz to się nie da":-)


Pełny przysiad jest jedną z najbardziej podstawowych pozycji człowieka. Ze względu na uprzemysłowienie społeczeństwa oraz jego uzależnienie od krzesła i współczesnego obuwia, przysiad stał się jednak pozycją, która dla wielu osób jest trudna do wykonania.


Stworzony do przysiadu

Pełny lub głęboki przysiad to pozycja, gdzie kolana są zgięte w takim zakresie, że tyły ud opierają się na łydkach, a pięty pozostają płasko na podłodze. Małe dzieci w wieku poniżej czterech lat instynktownie wchodzą do głębokiego przysiadu, kiedy chcą sięgnąć po coś znajdującego się na podłodze i często pozostają w nim podczas zabawy.

Wśród dorosłych Azjatów przysiad często zastępuje siedzenie (1). Co zatem dzieje się na zachodzie, że wyrastamy na dorosłych, którzy nie potrafią wykonać przysiadu? Działa tu przede wszystkim zasada: jeśli nie będziesz używał danej umiejętności, to ją stracisz. Wiele kultur nadal korzysta z pozycji przysiadu jako pozycji, w której się pracuje, spożywa posiłki albo odpoczywa. Współczesne społeczeństwo ma wszystko, ale rezygnuje z potrzeby wchodzenia do przysiadu w życiu codziennym.

Drugim powodem jest sposób projektowania obuwia, które często ma podwyższoną lub podniesioną piętę. Noszenie takiego obuwia powoduje skrócenie mięśni łydki i ścięgna Achillesa oraz stopniową utratę mobilności kostki, która to mobilność jest konieczna do wykonania prawidłowego przysiadu. 


Często prowadzi to do wykonywania tzw. zachodniego przysiadu, gdzie pięty pozostają w powietrzu.
Na szczęście, wiele z efektów niepożądanych - wynikających z regularnego siedzenia na krześle, noszenia niewłaściwego obuwia oraz unikania przysiadu - można odwrócić. Prawidłowo wykonany pełny przysiad jest bardzo korzystny dla naszego zdrowia fizycznego. Przysiad można wykonywać jako pozycję wzmacniającą, w celu podniesienia czegoś z podłogi lub po prostu, żeby odpocząć.

5 korzyści wynikających z przysiadu

1. Mobilność kostek
Ograniczona mobilność kostek jest typowym problemem związanym z szeregiem innych dolegliwości w organizmie, takich jak przeprosty, zła postawa lub tzw. kolano biegacza. Utrata mobilności kostek jest spowodowana zarówno sztywnością mięśni łydek jak i ścięgien Achillesa oraz sztywnością w stawie. Prawidłowy przysiad z piętami ułożonymi płasko na podłodze, wymaga dobrej elastyczności w kostkach. Wchodzenie do pełnego przysiadu oraz pozostanie w nim jest więc doskonałym sposobem na poprawę mobilności kostek i przywrócenie im pełnego zakresu ruchu.
 
2 . Ulga przy bólach w dole pleców
Wiele osób ma pogłębioną lordozę lędźwiową w efekcie przesunięcia miednicy w dół i do przodu przez napięte mięśnie zginaczy biodra. Podczas pełnego, głębokiego przysiadu miednica rotuje się do tyłu, umożliwiając wydłużenie kręgosłupa. Działanie to powoduje rozciągnięcie napiętych lub skróconych mięśni w dolnych plecach. Pozycja ciała w głębokim przysiadzie tonizuje również kręgosłup, tworząc przestrzeń między jego poszczególnymi fragmentami.
 
3 . Wzmocnienie bioder
U osób, które mają słabe mięśnie bioder, można często zauważyć ustawienie nóg do środka oraz rotację do wewnątrz podczas wykonywania ruchów, takich jak skoki lub schodzenie po schodach. Rotacja nóg do wewnątrz sprawia, że kolano znajduje się pod niekorzystnym dla niego kątem, co może prowadzić do urazów. Pełny przysiad przesuwa biodra do pozycji przeciwnej - do rotacji zewnętrznej. Przysiad wzmacnia grupy mięśniowe odpowiedzialne za wykonywanie tej akcji, co pozwala na lepszą kontrolę pozycji całej nogi.
 
4 . Wzmocnienie mięśni pośladków
Mięsień pośladkowy wielki jest jednym z największych mięśni w ciele. Obejmuje on większą część regionu pośladków i odgrywa kluczową rolę podczas wykonywania wielu codziennych czynności, takich jak chodzenie, dźwiganie i bieganie. Jest on również ważnym stabilizatorem mięśni tułowia i nóg. Badania EMG wykazały, że podczas wykonywania przysiadu mięśnie pośladków zaczynają pracować dopiero po obniżeniu się poniżej połowy drogi (2). Wchodzenie i wychodzenie z głębokiego przysiadu jest zdecydowanie jednym z najbardziej skutecznych sposobów na wzmocnienie pośladków.
 
5 . Korekta postawy
Skumulowanym efektem pracy w obszarach wymienionych powyżej jest ogólna poprawa zarówno statycznej jak i dynamicznej postawy. W momencie, kiedy wzrasta mobilność w stawach oraz zostaje wzmocniona dolna partia ciała, cały system mięśniowo-szkieletowy automatycznie zaczyna sprawniej pracować, co ma ogromny wpływ na nasz wygląd, samopoczucie i sposób poruszania się. Pełny przysiad jest sposobem na odwrócenie niektórych złych nawyków organizmu, będących efektem współczesnego stylu życia.

Współczesny przysiad
Kiedy osoba, która nie ma w zwyczaju wchodzenia w pełny przysiad, próbuje go wykonać, często zdarza się, że jej pięty unoszą się nad podłogą. Świadczy to o utracie elastyczności kostek. Poniżej ilustracja, pokazująca różnicę między pełnym, głębokim przysiadem a współczesnym przysiadem, wykonywanym przez osobę o sztywnych kostkach.
We współczesnym zachodnim przysiadzie kostki pozostają ułożone pod kątem około 90 stopni. Bez odpowiedniej mobilności kostek, próby zejścia niżej powodują przesunięcie środka ciężkości oraz utratę równowagi, co w efekcie powoduje, że osoba próbująca wejść w pełny przysiad wywraca się do tyłu. Wady wykonywania przysiadu na palcach stóp zamiast na całych stopach to:
  • środek ciężkości - znajduje się wyżej i ma mniejszą powierzchnię podparcia (tylko palce), co sprawia, że pozycja jest mniej stabilna
  • przeciążenie mięśni łydki powodujące, że pozycja nie jest wygodna i nie nadaje się do odpoczynku
  • zwiększona kompresja tkanki miękkiej między górną i dolną częścią nogi
     
Wielu dorosłych instynktownie przechodzi do zachodniego przysiadu, ponieważ położenie pięt na podłodze jest dla nich fizycznie niemożliwe. Wejście w pełny, głęboki przysiad świadczy jednak o dobrej mobilności oraz wytrzymałości i stąd może stać się słusznym celem dla każdego, kto chce poprawić swoją kondycję.

Przygotowanie do przysiadu

Przysiad to pozycja tak prosta i podstawowa, że wszystko, czego potrzebujemy do jej opanowania to zwyczajnie ćwiczenie wchodzenia w pozycję. Jeśli ktoś nie jest zaznajomiony z ruchem wchodzenia do przysiadu, to warto pracować najpierw nad siłą i mobilnością potrzebną do wejścia w pozycję. Tu znajduje się ARTYKUŁ I FILM VIDEO (w j. angielskim) pokazujące podstawy dotyczące techniki wchodzenia w przysiad oraz wskazówki dla początkujących. Dla tych, którzy potrafią wejść w przysiad, ale mają problem z położeniem pięt płasko na podłodze bez utraty równowagi, przydatne będzie dodatkowe ćwiczenia rozciągające i poprawiające elastyczność łydek i kostek. Tu znajduje się ARTYKUŁ na ten temat (w j. angielskim).

Czy przysiady są szkodliwe dla kolan?

Można spotkać się z opinią, że wykonanie pełnego przysiadu jest niebezpieczne dla kolan. Jak większość ćwiczeń tak i przysiad niesie ze sobą pewien stopień ryzyka, ale pogląd, że przysiady niszczą kolana jest w dużej mierze mitem. Przy prawidłowo wykonanym przysiadzie ryzyko jest znacznie ograniczone, a potencjalne korzyści z regularnego praktykowania przysiadu zdecydowanie przewyższają potencjalne ryzyko.

Na podstawie obecnych badań, wykonanie pełnego przysiadu przy użyciu własnej masy ciała jest nie tylko bezpieczne, ale może też mieć pozytywny wpływ na ogólny stan zdrowia fizycznego. Niemniej jednak ważne jest, aby zdawać sobie sprawę z zagrożeń i minimalizować ryzyko kontuzji przed wykonaniem jakiegokolwiek ruchu, do którego organizm nie jest przyzwyczajony. Dwie główne obawy występujące przy wchodzeniu w przysiad to potencjalne urazy stawów i więzadeł.

Przysiad może zmniejszyć ryzyko zapalenia stawów

Podczas przysiadu ma miejsce zwiększone obciążenie w stawach kolanowych. Jednak tylko nieliczne badania wykazały, że przysiad może spowodować uszkodzenie stawów. Jedno z badań przeprowadzonych w Pekinie na grupie osób w podeszłym wieku dowiodło, że u osób które spędzały w młodości po kilka godzin dziennie w przysiadzie, występowała większa tendencja do zapalenia stawu piszczelowo-udowego (3). Późniejsze badania wykazały jednak, że pozostawanie w przysiadzie minimum 30 minut dzienne zmniejsza ryzyko zapalenia stawu piszczelowo-udowego (4). Powód tych sprzecznych wyników jest niejasny. Ważne by zapamiętać, że tak jak w przypadku większości działań, najważniejszy jest umiar. Nasze ciało z pewnością jest w stanie dostosować się do naturalnej pozycji kucznej, którą prawie każdy z nas był w stanie wykonać w pewnym momencie swojego życia.
 

Zwiększonemu obciążeniu podczas przysiadu ulegają również rzepki kolanowe. Siła nacisku na rzepki wzrasta podczas zgięcia kolana wchodzącego do głębokiego przysiadu. W tym samym czasie wzrasta jednak również powierzchnia styku stawu (5). Zwiększenie powierzchni styku powoduje więc rozłożenie siły nacisku na większej powierzchni, która “radzi sobie”, a nawet zmniejsza napięcie w stawie podczas wchodzenia do głębokiego przysiadu. Każdy kto miał problemy ze stawem kolanowym lub uszkodzoną rzepkę powinien jednak zachować ostrożność.

W odniesieniu do urazów więzadeł: idea, że głęboki przysiad wykonywany jako ćwiczenie siłowe powoduje rozluźnienie więzadeł w kolanie może dotyczyć starszych badań przeprowadzonych w 1960 roku. Późniejsze badania obaliły tą tezę i faktycznie okazało się, że przysiad zwiększa stabilność kolana. 6,7.

Te same zasady, które mają zastosowanie do innych form ćwiczeń mają również zastosowanie do przysiadów. Wchodzenie do przysiadu zbyt często, pozostawanie w pozycji godzinami lub nie pozwalanie organizmowi na regenerację może zwiększyć ryzyko kontuzji.

Streszczenie

Pełny przysiad jest naturalną pozycją człowieka często wykorzystywaną jako alternatywa dla pozycji siedzącej w kulturze azjatyckiej oraz przez małe dzieci, ale rzadko wykonywaną przez dorosłych w krajach zachodnich. Spędzanie czasu w pozycji przysiadu niesie ze sobą wiele korzyści zdrowotnych i może służyć jako sposób korygowania postawy. Przysiad jest bezpieczny pod warunkiem, że jest wykonywany prawidłowo. Osoba zdrowa i w stosunkowo dobrej kondycji, bez historii urazów kolana powinna być w stanie bezpiecznie korzystać z przysiadu przy minimalnym ryzyku urazu. Osoby po przebytych kontuzjach kolana powinny wziąć pod uwagę zwiększone obciążenie struktur stawu kolanowego podczas wchodzenia do przysiadu. Brak mobilności stawu jest zazwyczaj czynnikiem ograniczającym, który uniemożliwia wejście do głębokiego przysiadu. Zdolność do pełnego przysiadu jest natomiast oznaką dobrego zdrowia fizycznego.

Przypisy:
1. Dobrzynski J. “An Eye on China’s Not So Rich and Famous”. The New York Times. Retrieved Sep 23 2012.
2. Caterisano A, Moss RF, Pellinger TK, Woodruff K, Lewis VC, Booth W, Khadra T. The effect of back squat depth on the EMG activity of 4 superficial hip and thigh muscles. J Strength Cond Res. 2002 Aug;16(3):428-32.
3. Liu CM, Xu L. Retrospective study of squatting with prevalence of knee osteoarthritis. Zhonghua Liu Xing Bing Xue Za Zhi. 2007 Feb;28(2):177-9.
4. Lin J, Li R, Kang X, Li H. Risk factors for radiographic tibiofemoral knee osteoarthritis: the wuchuan osteoarthritis study. Int J Rheumatol. 2010;2010:385826.
5. Besier TF, Draper CE, Gold GE, Beaupré GS, Delp SL. Patellofemoral joint contact area increases with knee flexion and weight-bearing. J Orthop Res. 2005 Mar;23(2):345-50.
6. Chandler T, Wilson G, Stone M. The effect of the squat exercise on knee stability. Med Sci Sports Exerc. 21(3). Pp 299-303. 1989.
7. Escamilla RF. Knee biomechanics of the dynamic squat exercise. Med Sci Sports Exerc. 2001 Jan;33(1):127-41.