We wtorek mój głos zniknął. W środę wrócił, w czwartek był w
porządku, a w piątek zaczął się znowu dziwnie zachowywać. Na porannych
zajęciach w sobotę był już powodem sporej uciechy mojej grupy, która
stwierdziła, że po pierwsze “za dużo papierosów i alkoholu”, po drugie
“trzeba ograniczyć śpiewanie w operze po godzinach” oraz że w sumie to
nie ma się czym przejmować, bo taki “sexy bas” na jodze brzmi nieźle.
Dzisiaj głos postanowił zamienić się w szept.
Czekając aż zagotuje się woda na herbatę, przerabiałam w głowie
standardowe pytanie pojawiające się wraz z problemem, a mianowicie: “po
co mi to?”. Okazało się, że zaparzałam bardzo mądrą herbatę, która w
mgnieniu oka udzieliła mi odpowiedzi widocznej na załączonym obrazku
(lub w tytule tego posta jeśli ktoś nie lubi obrazków).
Przeczytałam gdzieś, że problemy z komunikacją biorą się z tego, że ludzie SŁUCHAJĄ, ŻEBY ODPOWIEDZIEĆ, A NIE ŻEBY ZROZUMIEĆ. Faktycznie coś w tym jest. Korzystając więc z okazji stworzonej przez brak głosu planuję w najbliższych dniach pracować nad mocą słuchania - słuchania, żeby zrozumieć.
W oczekiwaniu na powrót głosu, pójdę też za radą moich joginów i zasadniczo ograniczę śpiewanie w operze :-)
Wszystkie zajęcia w tym tygodniu do czwartku (14.04) włącznie są niestety odwołane. Mam nadzieję, że zobaczymy się w sobotę.
Ps. A jeśli ktoś zobaczy gdzieś przez przypadek mój głos, to spróbujcie go przekonać, żeby wrócił. Powiedzcie mu, że rozwijam moc słuchania i nie będę już tyle gadać. No naprawdę.
Wszystkie zajęcia w tym tygodniu do czwartku (14.04) włącznie są niestety odwołane. Mam nadzieję, że zobaczymy się w sobotę.
Ps. A jeśli ktoś zobaczy gdzieś przez przypadek mój głos, to spróbujcie go przekonać, żeby wrócił. Powiedzcie mu, że rozwijam moc słuchania i nie będę już tyle gadać. No naprawdę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.