Oto koło, które w sposób symboliczny ma z jednej strony przedstawiać bogactwo form jogi, a z drugiej ich wspólną podstawę i cel (1).
Sprawa jest naprawdę skomplikowana. Jak pisze Marzenna Jakubczak w
książce "Poznanie wyzwalające. Filozofia jogi klasycznej" oprócz
klasycznej jogi indyjskiej wg. Patańdżalego istnieje wiele odmian jogi w
ramach innych systemów (jak buddyzm, dżinizm, tantra czy wedanta) oraz
cała gama niesystemowych odmian jogi jak hathajoga, dżńanajoga,
bhaktijoga, karmajoga, czy joga integralna. Do tego dochodzą jeszcze współczesne formy jogi powstałe i nadal powstające na zachodzie, co sprawia, że termin joga staje się naprawdę niezwykle pojemny (2). Pewnie bez końca będą trwały zarówno bardzo konstruktywne jak i zupełnie bezproduktywne debaty pomiędzy zwolennikami różnych form, a jogiczni znawcy niejednokrotnie rwać będą włosy na widok tego, kto i w odniesieniu do czego używa określenia "joga", bo przecież ile wspólnego z "prawdziwą" jogą ma fitness-joga albo joga twarzy, no i co tak de facto jest "prawdziwą" jogą?
Każdy praktykujący jakąkolwiek jogę ma swój cel. Czasami cel ten jest bardzo transcendenty, czasami bardzo nietranscendentny, czasami rozbrajająco przyziemny, a czasami niesamowicie wzniosły. Ktoś może identyfikować się z tradycją swojej szkoły, a ktoś inny z akademickimi badaniami na temat jogi. Jedni wchodzą na matę, bo lubią siebie, a inni, bo nie potrafią ze sobą wytrzymać:-) Dla jednych joga to jedna nieruchoma pozycja - stabilna i wygodna, a dla innych to płynny, dynamiczny ruch, który pomaga budować uważność i świadomość. Czasem też szukamy na macie zwyczajnie spokoju, zdrowia i równowagi, które potem łatwiej nam odnaleźć w codziennym życiu.
Gdziekolwiek wylądowaliśmy w naszych jogicznych poszukiwaniach, warto pamiętać, że zasady etyczne i moralne, czyli JAMY (ahimsa - niekrzywdzenie, satja - prawda, asteja - zakaz kradzieży, brahmaczarja - wstrzemięźliwość, aparigraha - brak przywiązania do rzeczy materialnych) i NIJAMY (śaucza - czystość, santosza - zadowolenie, tapas - zapał, swadhjaja - medytacja, iśwarapranidhana - skupienie się na sile wyższej jakkolwiek ją rozumiemy) to bezdyskusyjna podstawa jakkolwiek rozumianej jogi. Dla mnie to niekończący się temat - temat do studiowania prawdopodobnie do końca życia. Jamy i nijamy to mój osobisty priorytet, bo integralny rozwój - a więc także rozwój duchowy polega dla mnie na stawaniu się człowiekiem, który jest coraz lepszy dla siebie i dla innych. Nie za bardzo interesuje mnie więc jakakolwiek forma samorozwoju, która sprawia, że czuję się kimś niezwykłym - kimś, kto opowiada o tym, ile to lat siedzi w medytacji, a równocześnie jest niemiły i roszczeniowy wobec kasjerki w markecie, mówi i pisze w sposób, który poniża i obraża innych, z premedytacją działa na czyjąś szkodę w biznesie, niewolniczo przywiązuje się do swoich koncepcji i wyobrażeń, nie uznaje kompromisów lub też zawsze musi mieć ostatnie słowo. Jeśli moja praca nad sobą samym - czy to poprzez jogę czy inną formę działania nie będzie prowadzić mnie do zredukowania egoizmu i wszelkich postaci agresji (słownej, myślowej czy też innej), to jest to dla mnie ścieżka prowadząca donikąd.
Jak widać na powyższym obrazku jamy i nijamy to opony kół naszego jogicznego pojazdu - trzeba o nie dbać,
sprawdzać, czy mają odpowiednią ilość powietrza i uważać, żeby się nie
przebiły, bo z przebitą oponą nigdzie nie dojedziemy:-)
1. Obrazek pochodzi z książki Marzanny Jakubczak pt. "Poznanie wyzwalające. Filozofia jogi klasycznej", Zakład Wydawniczy NOMOS, Kraków 1999, s. 39.
2. Ibidem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.